|
Znamy winowajcę. Krzysiek-zabieraj się do roboty, bo złożę wniosek o odebranie odznaczenia.
Nie ma sensu napadać na Krzyśka - odłowy kontrolne były wykonywane w 2004 roku i nic tego nie zmieni. Informacje o zmianach w klasyfikacji wód są dostępne w sprawozdaniach.
Ma Pan rację. Wykreślenie siurków z wykazu praktycznie nie zmienia naszej sytuacji. Ale te rzeczki to prawdziwy skarb, perełki, o które ludzie walczyli. Dla paru głosów wyborczych ktoś podpisał na nich wyrok. Wysiłek ludzi poszedł na marne.
Wiem .
Wysiłek nie poszedł "na marne". Jeżeli traktujecie tę sytuację w kategoriach porażki, a całość zagadnienia jako bezkompromisową "walkę" to trudno będzie o "zwycięstwo". Ale nawet w takich sytuacjach, z "porażki", trzeba wyciągac wnioski i przesłanki do usprawniania poczynań, żeby następnym razem było lepiej. Nie wolno się zniechęcać. Budowanie normalności trwa i stawia wymagania.
Proszę sięgnąc do pytania o "socjalistyczną powszechnośc wędkowania". Z tymi kalkulacjami "politycznymi" trzeba się liczyć. To wyzwanie dla środowiska rozsądnych wedkarzy (nie tylko "pstrągarzy"). Są dwa wyjścia - albo zapewnić alternatywne poparcie i siłę wyboru dotychczasowym członkom ZO albo wprowadzić swoich członków z silnym poparciem (a najlepiej po części z obu wyjść). Tego nie da się zrobić w pojedynke czy w małej grupce zapaleńców. Rozsądnych wędkarzy trzeba szukać wszędzie gdzie są. Szczególnie wśród spinningistów, a także wśród "spławikowców". Bo oni stanowią większośc i siłę głosu.
Można tylko zazdrościć, że realia Krosna i nasze są tak odmienne. Owszem, są w okręgu koledzy, którzy doskonale rozumieją interes nizinnych i nasz (wymieniam w kolejności adekwatnej do geograficznego położenia okręgu). Wspólny interes. Podczas dyskusji atmosfera przychylności i zrozumienia. Jak dochodzi do głosowania-przegrywamy. Demokracja i matematyka. Proste. Pozostaje żal, złość i poczucie niemocy. Na efekty zbytniej niezależności (jednak niezależności) większości "okręgowych bytów" nie będzie potrzeba czekać długo. Czy sądzi Pan, że w obliczu katastrofy, o której pisał Piotrek, stać nas na luksus unikania radykalnych decyzji? Pewnie będziemy kiedyś kopiować któreś z krośnieńskich pomysłów. Może po następnych wyborach? Tylko dlaczego mamy zaczynać od zera, a niektórzy kolejny już raz od zera?
Pozdrawiam
"Realia Krosna" nie spadły z nieba. Nad nimi trwala praca od połowy lat 80-tych, bardziej intensywnie od początków lat 90-tych. Teraz, od kilku lat, są efekty. Zaczyna się od niskiego pułapu. Tylko konieczne jest rzetelne przeanalizowanie wszystkiego i uczciwe odpowiedzenie sobie, bez emocji, "co robimy nie tak, że mamy poczucie niemocy?". I "co musimy zrobić, zeby uzyskać zakładany efekt?". I jeszcze "Czy zakładany efekt jest osiągalny?". A jeżlei tak, to "pod jakimi warunkami?".
Warto współpracowac z ludźmi. Bez uprzedzeń.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|