|
Spłynąłem Drawą, po raz pierwszy, od 1. do 4. lipca b.r. Oczywiście z wędka. Woda była zaskakująco ciepła. Ale nie w tym problem. By uniknąć tabunu kajakarzy ruszaliśmy rankiem. Dobrze obserwowaliśmy wodę, tu i tam łowiliśmy. Czasami do zmierzchu. „Łupem” padały okonki, liponki (tylko jeden był miarowy, puściłem) oraz tęczaczek-uciekinier. A wieczorem była rójka aż głowa boli, nawet jętki. Ta rzeka jest po prostu prawie pusta. Cudów nie ma. Barnimie, Bogdanka, Sitnica itd., wszędzie to samo. Nawet do odległych „bankówek” prowadzą ścieżki i spotyka się stanowiska gliździaży. Drawę polecam więc krajobrazowo, nie wędkarsko.
|