| |
Wiele razy temat sie przewijał, dyskusje się nie kończą, skaczemy sobie do gardła, bo jedni zabijaja, a inni nie...
A ja będę uparty - zmiana zasad łowienia i gospodarowania na łowiskach, zmiany prawne - własność prywatna chroniona jako jedna z najwyzszych wartości.
Przykłady praktyczne - ktos wspomniał o łowiskach na zachodzie i zabieraniu ryb - tylko zapomniał powiedzieć ile to kosztuje i że licencje są (uwaga!) najczęściej dobowe . Chcecie drodzy koledzy łowić w rybnych i dzikich wodach - przygotujcie się na wydatki daleko większe niz obecnie. Dobrze gospodarowana woda, na której będzie mozna zabrać 1 rybę to licencja dzienna na poziomie min 40zł, a bardziej prawdopodobnie 70,80zł . Dla "legalnych" kłusowników na takim łowisku wilczy bilet na podobne łowiska w kraju i grzywna jak za kradzież orzekana w trybie uproszczonym w sądzie grodzkim. Dla kłusowników z krwi i kości, uzywających siatek, prądu elektrycznego itp. - wysokie grzywny z konfiskatą mienia w części, areszt w przypadku recydywy.
Dla mnie "no kill" jako zasada postepowania jest nielogiczne z punktu widzenia ekologii, ale ostatnio w 95% przypadków tak robię i cieszę sie, widzą, że ryba odpływa. Nawet z uszkodzona wargą. A największy dla mnie dyshonor, to zabicie ryby bez sensu, zdarzyło mi się w tym roku zapiąć krótkiego potoka na jętce tak nieszczęśliwie, że rozciąłem mu skrzela. I tego kaca mam na pewno
Żarliwym dyskutantom życzę podobnej energii w odpowiedziach na pytania dotyczace sposobów połowu, konstrukcji muszek itd
Pzdr,
Darek
|