| |
śmieci akurat zbierane były na Roztoczu... (byłe to wiem). Czy nad Drawą - nie byłem. I zdjęcia są...
Nie chodzi o antagonizm za wszelką cenę. Nie llubię ortodokscji, a taką postawę przyjąłeś.
Oczywiście, że satysfakcja z przechytrzenia ryby i adrenalinka przy holu są odczuciami nie do przecenienia. Tylka - DLA MNIE - to zbyt skromne alibi bym (JA!) zadał rybie ból... Odczuwam głęboki dyskomfort, gdu (z różnych przyczyn) muszę rybę wypuścić (choć adrenalinka była , ze względu na fakt, że zadałem jej cierpień... Staram się by odbyło to się w wodzie bez nadmiernych (ale jednak!) "ekstrawagancji". Z tego powodu też nie fotografuję wypuszczanych ryb (najczęściej jestem sam nad wodą więc nikt nie pstryknie z boku)...
Takie jest moje pojmowanie "wędkarstwa".
Nie lubię ortodoksji...
Pozdrawiam Marek
|