|
Uwielbiałem tam łowić na przełomie kwietnia i maja, szczególnie na bystrzach. Najwięcej było łowienia w poprzek, lekko z prądem lub ciut pod prąd. Zwłaszcza pamiętam takiego z czwartego maja, miejsce jak na Białce Tatrzańskiej (kamole, bania za kłodą), prowadzę salmiaczka skosem w dół, no i przez dół. Łupnął, pomłynkował, spadł. Złowiony godzinę wcześniej potok 41 cm wydawał się przy nim niewymiarkiem.
W następnym sezonie miałem takiego "wielkości szczupaka" - wypuściłem horneta w dół, więc holować musiałem pod ostry nurt (te krąpielowe bystrza...)
Ech, działo się tam... Białka 35 km od domu. We Wrocławia jest 80 km w góry - też nieźle, jakaś tam rekompensata jest.
No, rozgadałem się :)
(Dziwne :)))
|