|
Łowiłeś woblerkiem ciągniętym pod prąd, czy z prądem? W pierwszym przypadku mają zbyt dużo czasu i idąc za woblerkiem jakby próbują go delikatnie (podobnie jak skubiące gumkę okonki). Nawet przy zacięciu w tempo często spadają. Drugi jest lepszy. Mało czasu, szybki, odruchowy atak z mocno otwartym pyskiem, zassanie woblera (gumki, koguta). Tu pomocny jest dość sztywny kijek, pomaga plecionka (nie używam, nie lubię). Zbiórka spływającego, to najgorszy wariant. Ciekawe, bo klenie udaje mi się zacinać na spływającego często. Może to i dobrze, że nie wszystkie ładne wyciągamy. Jest co wspominać. Mówiłeś o Tomku Kurcewiczu? Jeśli tak, to nie dziwota .
|