|
To by było to - te 14 stóp mnie nie przeraża, chociaż na 14 hektarów to za duża łódka, a pożyczać nie mam zamiaru nikomu. Sam sobie będę łowił, a inni niech sobie używają to czego chcą i sobie przywiozą. Może być nawet z żywicy wykończona drewnem, jak ta na zdjęciu. Ale w Polsce takich nie ma, bo psiakrew wszystkie są jakieś podwójne i zamiast mieć ławeczki do siedzenia okrakiem mają jakieś przeraźliwe zwały plastiku, na których siedzi się skręconym w obwarzanek i zarzucając w jednym kierunku twarz się ma w drugim kierunku a pupę w trzecim, nie mówiąc o podkurczonych nogach itp. A ja potrzebuję relaksu, do czego łódka ze zdjęcia jest przystosowana: siedzę sobie okrakiem na ławce jak na koniu i zarzucam zawsze z wiatrem. Luksus. Żadnej dryfkotwy i kręcenia jak bąk w wykonaniu plastikowych, podwójnych wydmuszek.
Może rzeczywiście rozwiązaniem byłoby rozmowa z wytwórcą, który podjąłby się zrobić na kopycie zewnętrznej części plastikowej łodki podwójną grubość plastiku, a potem oprawił to w drewno i zamontował podłogę oraz dwie lub trzy ławeczki na odpowiedniej wysokości i nie bawił się w pięć zamkniętych komór bezpieczeństwa. Tyle, że ze mną taki wytwórca nawet nie zagada... I pewnie łatwiej gdzieś używane zakupić i przesłać koleją niż zaprzyjaźniać się z wytwórcą, który na końcu i tak słony rachunek wystawi. Może są używane?
|