|
Miałem pryjemność być zaproszonym przez PZW ZO Lublin na konferencję - burzę mózgów - w sprawie zagospodarowania lubelskich wód pstrągowo-lipieniowych. To skłoniło mnie do napisania referatu o rejestracji połowów i wykorzystaniu jej do zarządzania łowiskiem pstrągowym, za co jestem wdzięczy kolegom z Lublina, bo będąc z natury rzeczy człowiekim leniwym, nieprzymuszony nie pracuję. Referat mnie się spodobał i chyba kolegom z Lublina też, toteż w najbliższym czasie powieszę go na swojej stronie internetowej do powszechnego wykorzystania.
Spotkał się na tej konferencji dwóch międzynarodowych wiceprezydentów FIPS-Mou (aktualny - Jurek Kowalski, i były, czyli ja) co doceniono w tytułowaniu nas prezydentami, w nawiązaniu do trwajacych wyborów lokalnego, polskiego prezydenta. Sala zarzucała prelegentom, że dyskutują między sobą i nie dają dojść do głosu miejscowym. Ale wyszło dobrze: wnioski spisane ad hoc rzeczowe, plany zarysowane w sposób przemyślany to wynik obrad, które przedłużyły się o 60% planowanego czasu i uniemożliwiły wędkowanie w niedzielę większości uczestników, a mnie utrudniły dwuosobowe heteroseksualne spotkanie towarzyskie po konferencji.
A było o samych łowiskach i ich dniu dzisiejszym, o planowaniu na nich działań, o możliwości ich poprawy, o rejestracji połowów i wszelkie inne z sali zgłaszane tematy. Po konferencji zazdroszczę Lublinowi pięknych rzek - ale okazuje się, że jest ich zaledwie tyle co w dzierżawionym przeze mnie obwodzie. Podobnie wyceniamy swoje zarybienia - ale w sztukach i gatunkach wiecej daje Lublin. I ma mniej spycharek w wodzie, choć elektrycy zabierają im wodę i usypiają ryby. Będziemy współpracować dla dobra dzikich ryb i dla zwiększenia zadowolenia wędkarzy - pstrągarzy.
Działalność taka, nazywana przeze mnie "wędkarstwem fotelowym" też sie przydaje. Niech o tym pomyślą uczestnicy forum pomiędzy dolną nimfą a bezzadziorowym haczykiem nr 22.
|