| |
Sam łowię ostatnio głównie innymi metodami muchowymi. Po prostu do nimfy czuję coraz większy wstręt i nie widzę w niej wielkiej finezji.
Może jesteś już na wyższym stopniu ewolucji...
Pstrągów nie ma za dużo, ale jeśli się nie łowi za dużo na streamera, mokrą, czy suchą muchę, to jak można twierdzić, że to są lub nie są dobre metody?
Widzę, obserwuję, rozmawiam z ludzmi łowiacymi "inaczej" i to daje mi podstawy do takiego twierdzenia. Poza tym jednak sam też nie stronię od innych metod, jeśli tylko mają one w danym momencie sens.
Każdy chce poczuć ryby na kiju, ale nie to jest w wędkarstwie najważniejsze. Czasem lepiej ryby nie złowić, niż złowić ją w kiepskim i nie przynoszącym przyjemności stylu.
Tu się zgodzę. Czasem wybieram "trudniejsze" i przyjemniejsze(?) metody.
Sęk w tym, że nimfa nie jest kiepskim stylem i może być bardzo przyjemna.
Ludzi łowiących wyłącznie na dolną nimfę jest całkiem sporo tylko, czy na tym polega muszkarstwo?
Specjalizacja "dolna nimfa"... Rzeczywiście ludzi takich jest sporo. Nie zawsze to sa jednak muszkarze. Ot raz na nimfę, raz płotki na kanale, raz szczupaki. Są tam gdzie można złapać ryby... Prawdziwi muszkarze powinni posmakować wszystkich metod, jednak co mają zrobić gdy "inne" metody zawodzą ?
Nie powiem, żebym nie tęsknił do czasów, kiedy nieco inaczej uczono łowić adeptów muszkarstwa. Sam przez pierwszy rok łowiłem głównie na nimfę, na szczęście w porę się spostrzegłem i zacząłem uczyć łowienia na muchę, jednak złych nawyków oduczałem się jeszcze przez kolejne 4-5 lat łowienia.
Mi imponują ludzie którzy nie zaczynają od nimfy. Jednak gdyby nie Twoje "złe nawyki" to czy zaistniałbyś na okręgowych zawodach ??? To właśnie te zawody narzucaja taki styl łowienia. A żeby dobrze wypaść trzeba przecież trenować. I tu znowu nimfa. Zamiast ubiegłorocznych 10 wypadów na Łebę przed MO, mógłbym spokojnie wieczorkiem wyjść sobie i połowić na suchara...
To dlatego, że nie łowisz tam, gdzie nie łowię na nimfę, bo łowisz nimfą i dlatego spotykamy się nad rzęką niezbyt często.
Czyli tam gdzie łowię, można łowić prawie wyłącznie na nimfę
Myślę, że nie rozstrzygniemy dyskusji, czy dolna nimfa jest dobra i finezyjna, czy nie. To bowiem zależy od indywidualnego podejścia. To co napisałem jest wyłącznie moim osobistym odczuciem w temacie i niewielką sugestią, że wyjście z zaklętego kręgu dolnych nimfiarzy powoduje otwarcie horyzontu na wielość i różnorodność możliwości połowu na muchę w wodach górskich i nizinnych.
Masz poniekąd rację.
Myślę Witku, że przeszedłeś już dostatecznie długą drogę w muszkarstwie, żeby przekonać się, że w niektórych sytuacjach próby połowu na dolną nimfę są po prostu śmieszne.
Czy mówisz o Twoich próbach z nimfą ostatnio na Sanie...?
Witek
|