|
Niepisanym prawem, a właściwie zasadą, której przestrzegaliśmy, było i jest opiniowanie operatu przez inną uprawnniona instytucję, jeżeli wykonawca operatu był pracownikiem której z tych trzech uprawnionych jednostek.
Swoją drogą operat, który był tak zrobiony, że nie dawał użytkownikowi manewru w zakresie zarybiania (rozumiem przez to zarybianie więcej, a nie mniej) należałoby wrzucić do kosza, a wykonawcę publicznie wyśmiać.
Opiniujący w zasadzie potwierdza zgodność planowanej gospodarki ze sztuką rybacką i ingeruje jedynie wtedy, jeżeli zarybienia byłyby absurdalne. Czyli nielogicznie wysokie, lub niedostosowane do charakteru wody.
Natomiast to czym i ile zarybiać, to sprawa użytkownika wody i wykonawcy operatu.
Chyba żaden autor operatu nie "ustawił" zarybień bez zgody zleceniodawcy?
|