|
Już dawno minął czas na gadanie i narzekanie. Wszyscy patrzą na PZW. Tu samemu trzeba działać. Nieraz pisał o
tym też Jurek Kowalski na tym forum.
A owszem. Tylko wydaje mi sie, ze takie "branie spraw w swoje rece" moze pomoc, ale absolutnie nie jest
wystarczajace, a wrecz zdejmuje odpowiedzialnosc z tego, ktory powinien sie wywiazac ze swych obowiazkow -
PZW wobec czlonka-platnika skladek, czy tez ogolniej, panstwa wobec podatnika.
pozdrawiam,
Przemek
Skoromo tym mowa to może warto, choć to trudny i obszerny temat, wymienić kilka uwag na temat poruszonego tu stereotypu. W powiedzeniu o "wywiązywaniu się z obowiązków" i przeciwstawieniu stowarzyszenia członkom czy państwa podatnikom czai się niezwykle niebezpieczne nawiązanie do naszego dziadzictwa państwa opiekuńczego, czy nawet nadopiekuńczego, które miało obywatelom zapewniac wszystko, a obywatelom nie wolno było robić niczego samorzutnie, bo to byłoby niebezpieczne dla tegoż państwa. Podobnie z organizacją.
Państwo czy społeczeństwo obywatelskie nie może zasadzać się na kultywowaniu takiego modelu, który wynika z ubezwlasnowolnienia jednych przez drugich. Społeczeństwo obywatelskie jest jak dom, w którym widząc potrzebę zrobienia czegoś albo robi się to samemu albo wspólnie omawia się sposób lepszego funkcjonowania. Takie podejście wymaga jednak aktywnego uczestniczenia wszystkich, włączania się we wspólne sprawy, interesowania się nimi, znajomości potrzeb i sposobów dobrego funkcjonowania takiej wspólnoty. Niestety, wraz z kryzysem rodziny pogłebia się kryzys społeczeństwa, bo w rodzinie , szeroko pojmowanej, a nie nuklearnej, człowiek zdobywa te podstawowe umiejętności.
Sprecyzujmy pewne określenia powszechnie i stereotypowo używane. Oczekując wsparcia od "PZW" rozumiem, że oczekiwane jest wsparcie ze strony pracowników biura ZO. A ci pracownicy realizują decyzje Zarządu Okręgu, bo są przezeń zatrudnieni. Stąd żeby uzyskać "pomoc, wsparcie itp. PZW" trzeba uzyskać decyzję ZO. W ZO zasiadają reprezentanci kół. Najmniejszy okręg liczy kilka tysięcy wędkarzy. Stąd w ZO są rozpatrywane zazwyczaj sprawy przychodzące z kół PZW, w których zrzeszeni są członkowie. Koła PZW mają możliwości spodejmowania szerokich działań zgodnie z Regulaminem Koła PZW. Na końcu tego łańcuszka jest społeczność wędkarzy, tworzących koła i okręgi, a w końcu cały PZW. Stąd chcąc cokolwiek zmienic trzeba uczestniczyć w życiu swego koła, tam forsowac swoje pomysły, które wówczas mają największa szanse na dotarcie do ZO. Koło mozna stworzyć gromadząc 50 członków. A ZO nie może indywidualnie reagowac na pomysły tysięcy wędkarzy zrzeszonych w okręgu. Wtedy nie zrobiłby niczego. Postkomunistyczna megalomania kaze wielu uważac, że są mąrdrzejsi od wszystkich innych ale tak nie jest. Trzeba mieć świadomość możliwoci - wówczas osiaga się powodzenie w działaniu.
To są podstawowe zasady funkcjonowania w społeczności. Warto je miec na uwadze i zdawac sobie sprawę, że wiele zależy od nas samych ale działających wspólnie i realizujących uzgodnione cele. Ze świadomością jakiego wsparcia możemy oczekiwać a jakiego nie. Czasy deklarowanej wszechmocy wladzy, którą wielu przyjęło za prawdę odeszły. Czasy, w których uwazano, że "władza" ma ale chce albo nie chce "dać" i wystarczy ją przycisnąć żeby "dała". A tu jak się nie kręć to wszystko do dawania zawsze pochodzi od wszystkich,. To może lepiej zebrac się w sobie i zrobic coś sensownego nie czekając na "dawanie"? Jednocześńie korzystając z dostępnych możliwości w rozsądnych granicach, nie oczekując wiecej niż jest racjonalnie możliwe,.
Życzę powodzenia
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski
|