|
Dwa lata wstecz "przejeżdżałem" z kolegami z S.S.R. Brennicę i przy moście w Górkach postanowiliśmy skontrolować paru łowiących tam wędkarzy. Podszedłem do jednego z nich, akurat holującego dosyć ładnego pstrąga. Żeby nie przeszkadzać, zaczekałem kilkanaście kroków z tyłu, w kucki, ciekaw finału tych pasjonujących zmagań. Łowiący wykazywał się niezwykłymi umiejętnościami i fachowością. Rasowy, pełną gębą profesjonał. Niestety ( a może na szczęście?) pstrąg się 'spiął', ku wielkiemu niezadowoleniu wędkarza.
Po czym ów wędkarz odwrócił się do mnie i dopiero wtedy zobaczyłem, że łowiącym jest Kobieta. Chwilę rozmawialiśmy, straciłem rezon oraz chęć na wszelką kontrolę, mile zaskoczony tym faktem, "z kim zacz". Ale pani ta z wielką ochotą, nieproszona, wyjęła wszelkie dokumenty uprawniające do połowów, z wzorowo wypełnionym rejestrem. Spotkałem jeszcze kilkakrotnie tę miłą panią tamtego roku nad Brennicą, a raz na Wiśle. Była z Koła Katowice-Murcki, o ile dobrze pamiętam. Zawsze te spotkania były okazją do miłej pogawędki o "naszych", wędkarskich sprawach.
W ubiegłym roku na Wiśle z daleka zobaczyłem na jazie wędkarza, który akurat złowił pstrąga, i po zmierzeniu i uśmierceniu ryby, schował ją do koszyka. Podjechałem bliżej, by zobaczyć „co i jak”, wędkarz ten był już na brzegu. I tu niespodzianka, to moja znajoma z ubiegłego roku znad Brennicy! Znowu sama, nieproszona, okazała dokumenty, z wpisanym już ( kiedy to zrobiła?), ledwo co złowionym pstrągiem. 32 cm. Z rejestru wynikało, że raz, dwa razy w tygodniu bywają z mężem "na wodzie" ( sezon urlopowy). Z rejestru wynikało też niestety, że skuteczność tej skądinąd przesympatycznej pani jest ogromna, na pochybel pstrągom. ( na ok. 15 wyjazdów – 15 kompletów, a i podobno mężowi jeszcze w razie czego, pomaga doławiać) No cóóóóóż. Takie życie. Zresztą, jedna kropla dziury w skale nie wydrąży. Aczkolwiek mówią też, że jedna kropla beczkę może przelać. No różnie mówią. Ale też nie nasze kobiety robią nam na Słowacji, w Szwecji, Norwegii opinii nienażartych mięsiarzy, biorących niemiarki, ponad normy, nie one ruszają hordami po trociowe mięso 31 grudnia na pomorskie rzeki.
Według statystyk, w USA 56% łowiących na wędkę to kobiety. Kwestia zasobności społeczeństwa ? Cywilizacji ?
Dla mnie największą przyjemnością i uciechą jest wspólna wędkarska wyprawa z moją o wiele lepszą i doskonalszą „połowicą”. I przyjemność obserwowania jej, jak z pasją i skupieniem próbuje, wciąż jeszcze nieudolnie i pociesznie wymachiwać kijkiem. I widzieć tą Jej ogromną radość, kiedy mimo tych nieporadnych prób, coś jej się, chociażby tyciu tyciutkiego na końcu kijaszka uwiesi.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości, Wacek.
|