|
Szanowni, ja równiez przecztałem to opracowanie z radościa i nadzieją. Moje watpilwości budzi jednak aktualność pewnych danych przedstawionych w tym opracowaniu.
Mówiąc wprost chodzi mi o zaliczenie do potencjalnych tarlisk troci i łososia dwóch znanych mi dobrzez rzeczek: Kończaku i Wełny. Obie, szczególnie Wełnę, znam bardzo dobrze. Często tam bywam ale ostatnio raczej w celach niewędkarskich. Powód jest oczywisty - w nich po prostu nie ma wody. Kończak praktycznie o każdej porze roku można przejść w kaloszach w dowolnym miejscu. Sądzę, że cierniki mogłyby mieć problem z wędrówka w górę rzeczki a o trociach czy łososiach nie warto wspominać.
Z Wełną sprawa ma się nieco lepiej - wiosną do pierwszych upałów niesie trochę wody ale latem w miejscach w które teraz nie da się wejść w spodniobutach będzie 30-40 cm praktycznie stojącej wody i bardzo ciepłej wody.
Ten stan rzeczy powtarza się regularnie od kliku lat. W skutek czego nastapił bardzo gwałtowny rozwój zanurzonej i wynurzonej roślinnosci wodnej, w efekcie zwężenie koryta i zmniejszenie szybkości przepływu wody. Miejsca, które kilka lat temu były mogły być jeszcze potencjalnymi tarliskami łososiowatych w tej chwili pokrywa gruba na kilkanaście centymetrów warstwa osadów.
Niestety nawet usunięcie przeszkód w postaci źle zaprojektowanych budowli hydrotechnicznych niczego tu nie zmieni bo wody w nich od tego nie przybędzie. Osobną sprawą jest kwestia stężenia zanieczyszczeń, zawartosci tlenu w obu tych ciekach i inne temu podobne sprawy. Na moje oko obie te rzeczki sa juz stracone i podejmowanie jakichkolwiek wysiłków w celu reintrodukcji do nich łossiowatych mija się z celem. Może gdyby w okolicach Poznania żył drugi Józef Jeleński albo Maciej Wilk mogłoby istnieć na Wełnie łowisko tęczakowe ale jak na razie nikogo takiego nie ma...Pzdrw, KR
|