|
No jednak najłatwiej zająć się rzeką w dalszej odległości od cywilizacji. Ja jednak fascynuję się zagadnieniem jak w takich trudnych warunkach uratować to co się da, a ponadto określeniem ile ma pozostać z natury by mogła być samowystarczająca. Szerzej na ten temat pisałem w Aurze w 2002 roku (Jaka Raba?), kiedy już wiadomo było, że zakres robót nie da się zmniejszyć i prace regulacyjne ruszyły. Wnioski z tego artykułu wskazują, że Raba będzie mogła powrócić do stanu porównywalnego z naturalnym za około 30 lat po zmianie podejścia do sprawy występowania drzew wzdłuż rzeki, bowiem najgorszym efektem regulacji Raby jest wzrost temperatury wody w lecie powyżej granicy śmiertelności łososiowatych. I konsekwentnie do tego dążę, żeby zamiast wycinać drzewa zaczęto je sadzić nad brzegiem Raby i jej dopływów. A jednak ciągle tej najważniejszej rzeczy nie udało mi się załatwić.
Konkludując: można sobie wyobrazić drogę do Zakopanego, która byłaby mniej szkodliwa dla Raby (trasa Jawornik - Naprawa), ale niestety, zostało postanowione, że narciarze muszą jeździć poplecach wędkarzom. I to jest główny powód zniszczeń. A jedyny sposób rekompensaty wędkarzom (nasadzanie drzew) jeszcze jest w powijakach i nie wiadomo czy będzie możliwy. To oczywiście powodować może oburzenie - ale także powinno powodować nacisk na zagospodarowanie przestrzenne, aby rzeka miała dpowiednią izolację (strefę buforową, ekoton) oddzielającą ją od cywilizacji. Mój głos w tej sprawie jest zbyt słaby, ale wszyscy razem moglibyśmy chyba na wielu płaszczyznach nacisnąć na obsadzenie rzek drzewami? W tym Raby...
|