|
Jurku, podchodząc do problemu kompleksowo jako do zjawiska niestety będącego naszą narodową bolączką, masz z pewnością rację.
Tak na pobłażanie zjawisku nie ma nigdzie i dla nikogo miejsca.
Ale wydaje mi się, że niedostrzegasz przy tym człowieka, bo jego ten problem też dotyczy.
Jak najbardziej przypadek człowieka, który załóżmy całe swe powiedzmy 50 letnie życie przeżył uczciwie i popełnił przedmiotowe przestępstwo.
Czy nie nazwiesz tego błędem, za który poniesie karę i swym dalszym przykładnym postępowanie je naprawi?
Nazwałem to błędem życiowym podkreślając skutkową wagę tego czynu dla tego właśnie człowieka.
Wspólnota środowiskowa nie może się solidaryzować z człowiekiem., który czyn popełnił, bagatelizując jego wagę.
Wspólnota ta ma sporą rolę do odegrania, by takiemu człowiekowi umożliwić uczestnictwo w tej wspólnocie na warunkach wspólnoty, czyli warunkach bezwzględnego przestrzegania prawa.
Odrzucenie samego człowieka z zasady przedstawiającego jakąś wartość nie jest właściwe wspólnotowemu postępowaniu.
Generalnie widzę tu problem zjawiska i problem człowieka i obu do jednego wora bym nie wrzucił.
Cóż wydaje mi się że za głęboko wniknęliśmy w ten problem.
Pozdrawiam.
|