|
Wszystko pozornie OK., ale serce bije, ręce się trzęsą, a tu muchę zmienić trzeba.
Pozdr.
BT
I w ten sposób uzyskuje się czas potrzebny na uspokojenie, opanowanie roztrzęsienia rąk i nóg, dla palących chwila "relaksu" pod dymkiem itd.. Wszystko to pozwala potem na precyzyjne, nie nerwowe kontynuowanie łowienia.
Oczywiście żartuję sobie trochę ale sens naszego hobby to sprowokowanie ryby do połknięcia naszej przynęty. Wszystko inne prócz brania przestaje mieć wartość priorytetową. Wszak w tym samym czasie moglibyśmy się wylegiwać w ciepłym łóżeczku przy cieplutkiej żonce miast narażać swoje jedyne stawy na reumatyzm i tym podobne bladym świtem. Tak więc zniszczenie muchy w takim wypadku nie ma dla mnie żadnego znaczenia bo przecież po to ją ukręciłem aby na nią coś złowić. Ukłony Marcin
|