|
Panowie, nie wiem po co te nerwy na forum. Prawda jest taka, że wędkarz nie zabierający ryb, a tym bardziej miejscowy, to naturalne zabezpieczenie dla rzeki przed ewentualnym kłusownictwem. Bo tak naprawdę, nie ma możliwości w pełni upilnować rzeki przed cwaniaczkami łowiącymi na różne kłusownicze metody, chyba że ustawimy kordon ochraniarzy. W zupełności się zgadzam z tym, że "no kill" powinno być dozwolono, bo przecież ta zasada jest propagowana od dawna w polskim wędkarstwie. Rzekom ani tym bardziej rybom ona nie przeszkadza, a czy przy okazji właściciel wody na tym nie skorzysta, myślę że skorzysta w dwójnasób, pod względem finansowym i bezpieczeństwa ryb w rzece, a przecież o to chodzi.
Pozdrawiam.
Rysiek. B
Kraków
|