|
Jeśli wędkarz, który złowił rybę, wypuszcza ją dla wyższych celów, to narzuca się metoda zapobiegania kłusownictwu poprzez rozumne "catch & release" w stosunku do kłusowników mieszkających nad wodą (czyli tych najgroźniejszych). Na ten temat szerzej można przeczytać w moim artykule "bekrwawe łowy" na portalu namuche.pl. Stosując tę metodę w zasadzie udało sie spacyfikować większość kłusowników w Myślenicach i Stróży, a ponadto poznać nazwiska i adresy kłusowników z Pcimia. Nie należy być naiwnym: oczywiście niektórzy "nawróceni" grzeszą dalej - ale to sią zdarza "zwykłym" wędkarzom, a nawet członkom społecznej straży.
Obecnie najwięcej szkód na górnej Rabie przyczyniają złodzieje żwiru i przyjezdni kłusonicy, często tacy, którzy wybudowali lub kupili dom nad rzeką. Rozmiar żwirowego złodziejstwa sięga 600 tys złotych miesięcznie i sprawa niestety musi być umorzona ze względu na brak sprawcy. Pojedyncze przypadki złodziei namierzonych na gorącycm uczynku są karane z całą surowością prawa - proceder jako taki niestety nie. Jeśli zagrodzenie dojazdu do rzeki szlabanami widzę jako ewentualną możliwość prewencji złodziejstwa żwiru - to takich szlabanów nie da się założyć na kłusowników. A więc każde dotarcie do pojedynczego kółusownika i przekonanie go, że łowienie legalne jest dla niego i innych korzystniejsze da lepszy efekt.
|