|
Państwa opiekuńcze mogą być całkiem sprawne, pod warunkiem, że dzielą nadwyżke tego, co wytwarzają. No chyba, że są tak skonstruowane jak nasze, że dzieli "skórę na niedźwiedziu".
A ludzie są stadnymi zwierzętrami. A stado może funkcjonowac tylko pod warunkiem współpracy osobników je tworzących i oddawania kierowania w ręce najlepszych.
Państwa opiekuńcze nigdzie nie funkcjonują dobrze.
One zaczynają funkcjonować dobrze jak posiadają rezerwy finansowe z czasów
gdy nie były państwami opiekuńczymi.
Gdy rezerwy się kończą - następuje płacz i zgrzytanie zębów.
Przyczyną jest to ,że swój system funkcjonowania opierają na wspieraniu braku aktywności, nieudacznictwa i cwaniactwa w pozyskiwaniu społecznych funduszy socjalnych /renty, zasiłki i zapomogi / kosztem aktywnych i pracowitych.
To nie ma szans dobrze funcjonować.
Tak jak nie może dobrze funcjonować 600 tysięczna organizacja oparta na "pospolitym ruszeniu" w której szwankuje system.
Moim zdaniem PZW nie naprawi systemu jeśli nie będzie miało realnej konkurencji, a niestety
nic po tych przetargach nie wskazuje na to aby w skali makro powstała alternatywna konkurencja/ mam na myśli rzeki pod katem wędkarswa muchowego/. Natomiast w pewnych niewielkich obszarach taka konkurencja już powstała, powstanie albo juz istnieje /JJ/.
I to jest paradoksalnie szansa dla takiej organizacji jak PZW..
Powinien Pan , Panie Jurku, z całą mocą wspierać mentalnie taką konkurencję , bo to jedyna szansa ,ze Pana organizacja przebudzi się z długiego letargu i zacznie zastanawiać się
jaką przyjąć startegię rozwoju i dzięki temu ma pewną szansę na rozsądną przebudowę.
Bo to ,ze powstała czy istniejąca konkurencja będzie działać sprawniej- tu jakoś nie mam wątpliwości.
Bez tego wzajemne poklepywanie się po plecach i krzykliwe zachęty do bliżej niesprecyzowanego działania do niczego nie zaprowadzą.
Z wędkarskim pozdrowieniem.
|