|
Nawiązuję do tła wypowiedzi kolegów muszkarzy z dyskusji z Piotrem Koniecznycm i powtarzających się ataków na działaczy i pracowników okręgu nowosądeckiego. Chodzi mi o sprawę pozyskiwania i użytkowania dzikich tarlaków do produkcji materiału zarybieniowego pstrąga potokowego i lipienia, która według mnie jest sprawą fundamentalną dla powodzenia zarybieniowej polityki odtworzeniowej dla autochtonicznych gatunków. Wszyscy specjaliści podkreślają konieczność korzystania z tarlaków pochodzących ze środowiska, a wielu z nich podaje dlaczego i w jaki sposób zapewnić, aby nie utracić wartości dzikiej ryby w produkowanym materiale zarybieniowym. Na Rabie tarlaki w 100% pochodzą z elektropołowów w dopływach, są użytkowane przez 3 do 5 lat i następnie wypuszczane spowrotem do rzeki. Ponadto, zarybienia pstrągiem potokowym miarkujemy tarłem naturalnym i staramy się, aby szacunkowa ilość narybku pochodząca z naturalnego tarła była nie mniejsza niż 30%, a optymalnie stanowiła 50% całości rocznika 0+. Uważam, że wzrost ilości narybku i dorosłych pstrągów potokowych w Rabie dostatecznie dowodzi, że zastosowanie dzikich tarlaków się opłaca i hodowcom i wędkarzom.
Jednak sam byłem wielokrotnie świadkiem, jak wędkarze kontestowali odłowy tarlaków pstrągów i lipieni, opowiadając banialuki o marnowaniu ryb, wypuszczaniu ich nie tam i nie wtedy, kiedy wydawało im się potrzebne i właściwe, o kradzieżach i o marnotrawstwie ryby, która przecież jest "własnością wszystkich wędkarzy" itp. To pewnie te naciski w latach osiemdziesiątych doprowadziły do wynaturzenia procesu zarybiania lipieniem, którego efekty odczuwamy dzisiaj i będziemy jeszcze długo odczuwać. Zarządzeniami ciał kolegialnych zabraniano połowu dzikich tarlaków i zmuszano do hodowli udomowionych osobników i zarybiania siostrzanym i udomowionym materiałem zarybieniowym. Spektakularne efekty zarybiania Sanu i Dunajca wylęgiem lipienia pochodzącego od dzikich tarlaków w latach siedemdziesiatych, podparte tarłem naturalnym, już się nie powtórzą, jeśli będziemy posługiwać się hodowanymi tarlakami, bez wymiany ze środowiskiem i karmiony granulatem narybek jesienny lipienia.
Szczęśliwie dla wędkarzy potrzeba stosowania dzikich tarlaków ponownie rozpowszechniła się wśród hodowców, a skutki tego widać w ostatnich efektach zarybiania pstrągiem potokowym Nowego Sącza i Krosna. Opisywana na tym forum katastrofa lipieniowa Dunajca ma co najmniej część swoich korzeni w zarybianiu udomowioną rybą i braku naturalnego tarła. Niech kolega-podglądacz z nad Ropy (max) wypłoszy hodowców z dopływów i rzek, to oni sobie poradzą: łatwiej przecież hodować niż łowić. Ale niech sobie max zda sprawę, że podcina gałąź właściwą dla odtworzenia naturalnych populacji i skazany będzie tym bardziej na łowiska specjalne.
Piotrze, nie daj się spłoszyć próbami plotek i podpuszczaniem. A Nowy Sącz mam nadzieję nie da się wystraszyć jak w latach osiemdziesiatych, a ponadto pewnie w końcu też wpadnie na pomysł kanału tarłowego w Sromowcach...
|