|
Moim zdaniem wpuszczanie tej ryby ma przyszłość ale nie w takim "kształcie " jak odbyło się to w Krośnie. Takie zarybienie to rzucanie pieniędzy w bloto. Dwa dni i po rybach. Koszt=1tyś. zł. Którego gospodarza stać na takie wydatki? Wszyscy wiemy, że są u Nas łowiska z tęczakiem gdzie można fajnie połowić, ale za taką przyjemność trzeba zapłacić ok. 20 zł. Jest to cena, która pozwala na funkcjonowanie takiego przedsięwziecia.Pozdrawiam mb.
Panie Marcinie,
Ma Pan rację, że gospodarowanie w wodach pstrągopwych to kosztowne przedsięwzięcie, choć naocznie widać to w zasadzie w przypadku zarybienia rybami gotowymi do wyłowienia, które znikają z wody po 2 tygodniach.
Tak samo dzieje się z rybami, które rosną "od małego" w tej wodzie czyli pochodzącymi z zarybienia narybkiem. Widać to dobrze po efektach łowienia lipieni w czerwcu po otwarciu sezonu i póżniej. Tutaj tak samo ryby "znikają" z wody w czasie kilku tygodni. I cały wysiłek i nakłady na zarybienie jest "konsumowany" w krótkim czasie. Może warto byłoby zastanowić sie ile na prawde trzeba wpłacic na rzecz zagospodarowania wody "górskiej" żeby gospodarowanie na niej miało sens? A jeżeli presja wędkarska jest duża i obchodzenie się z rybami małymi kiepskie to koszt "wyhodowania" pstrąga czy lipenia w rzece przez tych kilka lat kiedy rośnie do wielkości "łownej" może wielkrotnie przekroczyć to co pisze Pan io tęczakach.
Warto pomyśleć nad zmianą systemu dostępu do łowisk "górskich" i nad zmianą zasad ich finansowania przez korzystających z nich (np. na system "abonamentów" uprawniających do konkretnej liczby dni łowienia ryb, z kosztami adekwatnymi do kosztów zagospodarowania - celowo nie piszę "zarybiania, bo może się okazac, że nakłady na wspieranie naturalnego tarła mogą zwrócic sie wielokrotnie w jakości, a może i w ilości ryb).
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|