|
Miałem trzy takie sytuacje.
Pierwsza gdy jako zupełny gnojek uczony muchowania przez Wuja na nieistniejącym już odcinku Dunajca za „Ptasim Uskokiem”, byłem świadkiem sytuacji gdy Wujo holując małego lipienia, złowionego na suchą, poczuł się nagle nieswojo gdy wyszła mu do lipka prawie pod samymi nogami głowatka tak zdrowo ponad metr i o dziwo połknęła go i stanęła w miejscu. Wujo tak się tym przejął, że też stanął jak wryty a ta gdy ruszyła jak torpeda to się bidusia z wrażenia do wody przewrócił. No cóż - druga połowa listopada - miał powody do smutku - ale dublet przez chwilę poczuł.
Drugą i trzecią miałem w tym samym dniu, w tym samym miejscu, u Pana Jeleńskiego w tym roku, na Rabie. Tęczaki tak pięknie żerowały pod wieczór, że jeszcze mi się nigdy wcześniej świadkiem czegoś takiego być nie zdarzyło. Pierwszy dublet wyglądał zupełnie niepozornie - ładne branie zacinam i jest. Patrzę wziął na prowadzącą no to go holuję. Nagle poczułem nienaturalne szarpnięcie i patrzę jak na skoczku wisi drugi, który zupełnie nic nie robi - płynie sobie zupełnie swobodnie. Przy samych nogach zorientował się bidusia i tak się wystraszył, że mi niestety tego skoczka urwał. Po 10 min sytuacja się powtarza tyle, że wzięły prawie równocześnie - już byłem mniej zaskoczony i wróciłem do domu z kompletem.
Pozdrawiam Marcin
|