|
Panie Maćku, bardzo mądre słowa! Cieszę się, że choć w części się zgadzamy. To prawda, że zanikanie gatunków jest bardzo poważną kwestią, może tu pomóc tylko ochrona, nie tylko bierna ale i czynna.
Przykład rzek, który Pan podał jest doskonałym przykładem na to, jak to człowiek szkodzi samemu sobie. Hydrolodzy twierdzą,że ochrona przeciwpowodziowa może polegać tylko na regulacji rzek, zabudowie hydrotechnicznej.Ale to tylko ich wymysł. Tak na prawdę pojęcie powodzi wymyślił człowiek. Rzeki zawsze wylewały i będą wylewać, to tylko człowiek zaczął się osiedlać na terenach zalewowych i usiłuje przezwyciężyć siły natury. Regulacja rzek, budowa zapór, jazów, zbiorników zaporowych tak na prawdę tylko pogarsza sprawę a nie chroni, ale hydrolodzy nie chcą tego słuchać. Nie wierzą w to, że lasy nadrzeczne sa najlepszą ochrona dla ludzi, bo jak gąbka powstrzymuje wodę, że wyprostowanie i obetonowanie rzeki tylko przyspiesza jej bieg i tym bardziej staje się ona niebezpieczna. Nie chcą również słuchać przyrodników mówiących o ogromnych szkodach dla przyrody.
Nie jst Pan przekonany do czynnej ochrony? Owszem,patrząc na nieudolne lub źle przeprowadzone próby przywracania niektórych gatunków w Polsce, można nabrać awersjii do tego typu działań Jednak, jak już pisałam wcześniej reintrodukcja jest procesem trudnym i bardzo złożonym. Osobiście nie jestem przekonana do introdukcji, czyli wprowadzania obcych gatunków w wolne nisze ekologiczne. Jest to sprawa dyskusyjna i praktycznie nie można przewidzieć jej skutków. Natomiast przedstawię Panu, jak powinna wyglądac prawidłowo przeprowadzone reintrodukcja, aby mogła być skuteczna:
- Po pierwsze potrzebne jest uworzenie interdyscyplinarnego zespołu specjalistów, którzy pod różnym kątem zajmą sie projektem
- To co chyba najważniejsze, należy rozpoznać przyczyny zmniejszenia się populacji danego gatunku i oszacować, czy powody te mogą zostać usunięte
- oszacować czy dany przypadek ma szanse na pomyślną reintrodukcję
- wprowadzić ochrone odpowiednich siedlisk, ich odnowę, oczyszczenie ze skażeń itp.
- oszacowanie planów i metod, czyli: określenie czasu trwania projektu, wyznaczenie odpowiedniego areału, zdobycie środków, przygotowanie hodowli, utworzenie stref aklimatyzacji nowo wypuszczanych zwierząt
-stworzenie naukowego monitoringu środowiska takiej populacji, zarówno przed jak i po reintrodukcji, nawet przez wiele lat.
Tak powinien wyglądać ten "zabieg" . Nie łatwe, prawda? Ale wykonalne!
Niestety, w niektórych przypadkach, zmiany środowiska spowodowane przez człowieka zaszły tak daleko, że niektórych gatunków, mimo wysiłków nie dało się już przywrócić, jak np. dropia. Od nas tylko zależy, czy w dobie takich przemian , jakich sami dokonaliśmy, pozwolimy zwierzętom powoli zanikac, czy będziemy próbowali je utrzymać? Owszem, lepiej byłoby przewidywać skutki naszych działań zawczasu, aby nie doprowadzić do zagrożeń gatunków, ale jak mówi porzekadło "Polak mądry po szkodzie..."
Serdecznie pozdrawiam, Karolina.
|