|
No to jednak jest trochę prawdy w tej plotce. Do kłusownika w Myślenicach mam bliżej, a zanim dojadę do Pcimia już jest najczęściej po zawodach... Skończy się lato i ciepła woda pozwalająca kłuć ostkami i sięgać pod kamienie, to pewnie więcej rybek pójdzie w górne rejony. Dawniej dawaliśmy w lecie do Pcimia do wiwatu, aby skonfrontować wędkarzy i kłusowników - ale to się nie opłaciło ani nam, ani wędkarzom, tylko kłusownikom, którzy przy okazji tych kilkunastu tęczaków wybijali świnki, lipienie i dzikie potoki. A na ochroniarzy dla każdej rybki ani ja, ani moi klienci nie mają pieniędzy. Rzeczywiście, dajemy tam, gdzie nie kłusują.
|