|
Namaste!
Oj, poruszulismy moj ulubiony temat... W przeszlosci sam kilku kajakowiczow omal nie zaszchalachtowalem. I to podczas "suchej" wymiany zdan a nie na lowosku. Na Brdzie kolo Woziwody to kiedys dwie panny wplynely kajakiem na kumpla ktory stal po pachy w wodzie i ledwie sie ratujac, lapiac za dziob plywadla, zalal woda aparat Monolty, ktory mial w jednej z kieszeni na plecach. A to bylo z 15 lat temu i Minolta to bylo ho, ho. Nastepnego dnia w Plaskoszu ja powtorzylem ten numer, ale widzac zesaw zenski na kajaku ucieklem na plytkie i tam zostalem trafiony. Moim zdaniem nalezy rzucac w kajaki granatami. Tak. Tak mysle. Bo San to betka. Szeroko. Przeplyna tu, to mozna pojsc tam. A jak na Czarnej hanczy ci przeplyna to zwijaj wede. A potrafia plynac 20 razy dziennie. Ciekawe czy cos dla uzytkownika wody placa? Pytanie retoryczne. Nic nie placa! A my placimy, a oni nasze prawa do efektywnego korzystania z wody ograniczaja. Kiedys kolega /poswieciewszy wczesniej troche watroby/ w nocy puscil taki splyw samopas... rano towarzystwo szulkalo plywadel to zakretach w dol rzeki. Czasami mam ochote powtorzyc ten manewr! Kajaki to zmora! Na Welu iles lat temu wywalili drzewa z rzeki bo im przeszkadzaly. To samo na Hanczy! San to betka! Gdzie indziej to jest dopiero pogo!
Przemek
|