|
Tutaj może akurat nie jest to perwersja. Rzecz bowiem dotyczy obrębu ochronnego w rozumieniu Ustawy Rybackiej, potoku, w którym ten głowacz występuje dość masowo (a pstrągi raczej nie) oraz robót, które zostały uzgodnione z RZGW i uzyskano pozwolenie na budowę bez poinformowania w najmniejszym stopniu Konserwatora Przyrody, czy też użytkownika rybackiego, ani nawet wydziału rolnictwa odpowiedniego. A prace budowlane tam wodę będą mącić wraz z innymi robotami w dorzeczu i będą się dokładać, czyli to RZGW powinien wykazać się rolą koordynatora. Powiem szczerze: RZGW nie czuje się odpowiedzialne, konserwator przyrody też (bo nikt go o zgodę nie pytał, to on o niczym nie wie), a ja jako użytkownik rybacki nie kiwnę palcem w sprawie ochrony powiedzmy poprzez odłowy i przerzuty, bo nie będę się starał ani o potrzebne zezwolenia ani o konieczne zgody. Poinformowałem wykonawcę, że ma sie stosować do przepisów (jakich? powinien wiedzieć), a jak znajdę jednego zdechłego głowacza, to ze strażą państwową zawieziemy go do pani konserwator i niech ona sobie głowę maści problemem.
|