| |
Panie Pawle,
Pewnie rzeczywiście tak jest jak Pan pisze z tą K i KwD . K inna niż KwD nazwałbym nie KU ale KH (konkurencja historyczną).
KwD jest niezwykle regulowana, te "wojny", które się toczą mają znane scenariusze, nawet najostrzejsza konkurencja, gdzie isklry sie sypią, ma swoje ramy. Konkurent jest przeciwnikiem, a nie wrogiem. Czyli trzeba go pokonac w grze i to grze "fair", a nie zniszczyć. Potem można pójść razem na piwo. Jak po meczu. Inaczej dzieje sie tylko wtedy i prawdziwa wojna zaczyna sie kiedy ktoś próbuje "drogi na skróty" i po prostu oszukuje. Do szulerów sie strzela.
Jeżeli rozumie się to inaczej i nie potrafi oddzielić problemów, programów, sporów od ludzi i szacunku do nich to powoduje to cofanie się wstecz w rozwoju cywilizacji. Po to ludzie mają wieddzę o historii aby wyciągać z niej wnioski, a nie powtarzać tego samego, co już było. Wiek XIX i jego kapitalizm sposób rozumienia stosunków międzyludzkich odszedł już dawno do historii. Wielu się z tego niestety nie wyzwoliło, stąd te różne problemy jakie mamy u nas, nazywane "chorobą wuieklu dizecięcego" kapitalizmu.
Bardzo ciekawie zauważył prof. Kołakowski w jednym ze swoich "mini wykładów o maksi sprawach", że kultura i demokracja jest "wbrew naturze ludzkiej". Toteż stosowanie do ich zrozumienia intuicji i emocji, a nie wiedzy i rozumu prowadzi na manowce.
Serdecznie pozdrawiam
Jerzy Kowalski
|