| |
Panie Jerzy X.,
Jestem realista i nie mam ambicji przekonania wszystkich, a tym bardziej od razu. Mam swiadomosc wielopokoleniowych nawarstwien pogladow w Polsce, ktore utrudniaja zrozumienie skutecznie dzialajacych, sprawnych, wspolczesnych demokracji. Opieraja sie one o zasady m.in. wzajemnosci i pomocniczosci, o ktorych tu pisze, a nie o "ideologicznym" spolecznikostwie, ktoremu przeciwstawia sie w naszej 'tradycji" rownie "ideologiczny" egoizm, wlasciwy bardziej, jak pisal p. Wacek, XIX-wiecznemu porzadkowi na Dzikim Zachodzie. Tak jak nie mamy sily (spolecznej) uzyskac ochrony wod tak i nie mamy tej sily aby przeciwstawic ja "dewastatorom". Wiem doskonale jak wyglada nasze srodowisko "naturalne", wiem rowniez ze jest wiele dzialan na rzecz poprawy tego stanu, niestety zbyt malo w tym wedkarzy, a powinny byc rzesze. I to nie krzyczacych na ulicy czy podpisujacych listy do decydentow zawierajace "sluszne postulaty" ale sprzatajacych brzegi rzek, sadzacych nad nimi drzewa i krzewy, tworzacych ukrycia dla ryb i tarliska dla ich rozrodu. Tak dzialaja stowarzyszenia wedkarzy w "normalnym" swiecie. Po to aby lowic ryby nie trzeba sie stowarzyszac. Stowarzyszenia powoluje sie po to aby wykonac jakas prace, ktorej nie wykonuje panstwo czy powolane instytucje. I w tym celu wnosi sie skladki czlonkowskie. Wiecej na ten temat napisalem w artykule "Po co sie stowarzyszac" na NaMuche.pl.
Jestem przekonany, ze skoro wykonal pan tyle, godnej najwyzszego szacunku, pracy to te sprawy nie sa Panu obce, wbrew temu, co pan pisze.
Nie zamierzam nikogo obrazac, a tylko uswaidamiac to, co kazdy podpisal wstepujac do stowarzyszenia wedkarskiego. Opiera sie ono na "spolecznej pracy czlonkow". Uwazam, ze ci, ktorzy traktuja stowarzyszenie jako swoisty sklep obrazaja wlasnie Pana i Panskich Kolegow, ktorzy do tego zobowiazania podchodza powaznie.
Wybor nalezy do kazdego indywidualnie ale efekty dotycza nas wszystkich.
Serdecznie pozdrawiam
Jurek Kowalski
|