| |
Z wypowiedzi Jurka Kowalskiego nie wnoszę, że jest jest dobrze - wręcz przeciwnie widzę próbę inicjacji dyskusji, zmierzającej do nakreślenia kierunków działań zmierzających do zatrzymania niekorzystnych zmian w gospodarce wędkarskiej na wodach administrowanych przez PZW.
Wielokrotnie na tym forum poruszano te tematy, lecz zwykle kończyło się na "wieszaniu psów" na PZW, tak jakby PZW był jakimś obcym nam tworem.
Po raz kolejny przypominam, że PZW to my - jej członkowie (nawet zawieszeni).
My przez wiele lat tworzyliśmy jej majątek, my wybieramy ludzi tym majątkiem zawiadujących i na nas spoczywa obowiązek oceny ich pracy.
By organizacja sprawnie działała, sprawne i uczciwe muszą być jej zarządy, ale trzeba natychmiast dodać że oczekując niskich opłat za wędkowanie należy to rekompensować własnym wkładem pracy i zaangażowaniem.
O ile teoretycznie za zapisami Statutu PZW mamy wplyw na wybieranie własciwych osób do realizacji zarządzania organizacją i co się z tym wiąże łowiskami, to realizacja tego w praktyce nie jest łatwa, o czym się sam na własnej skórze przekonałem.
Moja "kampania wyborcza" była zrealizowana z własnych środków, a nie mające
ochoty ustąpić urzędujące władze robiły to za nasze organizacyjne pieniądze, korzystając z okręgowego Forda, środków łączności i w godzinach pracy prowadziły agitację w poszczególnych kołach okręgu.
Mało tego Koła co jest nagminną praktyką otrzymywały swoiste łapówki w postaci ryb na łowiska specjalne lub dotacje na poprawę standardu swych lokali.
Czy w taki pojedynku mamy szansę - przy takich starych wyjadaczach jak w bielskiem - zdecydowanie nie.
Jeżeli opanują kluczowe stanowiska w Zarządzie i Komisji Rewizyjnej, to przy obecnym braku zaangażowania i jedności wyborców, nasze stare, "kochane" władze muszą zejść z afisza w sposób raczej naturalny.
Nie dziwię się czlonkom, którzy nie palą się do udziału w organizowanych pracach przy łowiskach PZW.
Wszak motywacją jest oszczędzanie wspólnych pieniędzy poprzez wykonywanie prac we własnym zakresie i jak to pogodzić z oficjanym marnotrawstwem środków podczas realizowania przez ZO kampanii wyborczej, czy też "wycince" niewygodnych przeciwników.
Dalsze traktowanie PZW jako czyjejś własności doprowadzi z pewnością do nieuchronnej zagłady związku, zagłady naszego majątku, który jest mimo wszystko niebagatelny.
Bo o ile w wodach nie ma prawie nic, to majątek ruchomy i nieruchomy jest spory.
Warto więc dyskutować, ale też z dyskusji jak najszybciej wyciągać słuszne wnioski i działać, przede wszystkim prawidłowo działać.
zaprowadzić porządek w Kołach PZW, desygnować na Zjazd Okręgowy właściwych ludzi, którzy odcedzą cwaniaków żerujących na naszych składkach od konstruktywnych działaczy.
Ci z kolei "odświeżą" niereformowalną, starą gwardię w ZG PZW.
Kilkanaście lat poznawałem ten system i wierzcie mi nie jest łatwy do zreformowania.
Polska jest w Europie jak głoszą slogany, a nasze PZW jest jeszcze (poza nielicznymi wyjątkami) w "gomułkowskim" PRLu.
Pozdrowienia.
|
