| |
Z tego jednoznacznie wynika, że zarybienia powinno prowadzić się wylęgiem i to takim, który jeszcze nie poznał paszy. Nie będę tu pisał o genetyce i behawiorze, ale chodzi o to by ryby miały możliwość nauczyć się życia w rzece w jak najlepszym stopniu.
Z tego, co usłyszałem parę dni temu na seminarium "Restytucja ryb wędrownych w Polsce" zarybienia wylęgiem to katastrofa ekonomiczna - kompletnie nieefektywny sposób zarybiania, przeżywalność na poziomie 0,5-2%. Biorąc pod uwagę, że prelekcje były wygłaszane przez naukowców z tytułami profesorskimi, nie będę z nimi polemizował - zakładam, że wiedzą o czym mówią.
Pzdr,
Darek
|