| |
Jachu !
Nie chcę się wtrącać do dyskusji, ani być żle zrozumianym ! Nie chcę być tym bardziej żle zrozumianym, że jako pełniacy funkcję ( którą podjąłem się pełnić dobrowolnie ) strażnika tych wód, mam na uwadze najwyższe jej dobro oraz najwyższe dobro jej mieszkańców - ryb i innych stworzonek zamieszkujących rzeczki, potoki i wszelkie inne ciurki, wody stojące, pożwirowiska, nawet te zapomniane i opuszczone.Zadanie jakie przyjąłem na siebie, jakie przyjęli na siebie moi koledzy, to chronić gdzie i na ile się da te stworzenia przed największym drapieżnikiem, szkodnikiem i niszczycielem. Wiesz kim.
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem wszelkich zawodów, ( mam na myśli zawody wędkarskie ), chociaż takie są tradycje i tak mówią nasze statutowe zapiski.
Zawody na czymś żywym, ile ktoś zabije lub złapie i okaleczy żywych stworzeń, musi budzić uczucia conajmniej mieszane.
Natura ludzka jest naturą popychającą do rywalizacji, konfrontacji, pokazania drugiemu Homo Sapiensowi swojego JA, w sensie "oto patrzcie na mnie, JA jestem NAJLEPSZY!" Ja tu dominuję. Nikt tak nie potrafi !!!
Dzieje się tak od czasów prehistorycznych, od czasów walki o pozycję samca dominującego. Tak dzieje się w całym świecie przyrody, której niemałą cząstką przecież jesteśmy, w grupach żyjących stadnie, w jakiś tam sposób zorganizowany.
Z takiego układu i grupa i Dominujący mają korzyści. Jakie ? To inny temat.
Ja też czasem biorę udział w zawodach, chociaż niejednokrotnie w nich nie rywalizuję, ale lubię spotykać ludzi. Lubię ten nasz światek wędkarski, to całe miłe zamieszanie, które towarzyszy naszemu "muszkarstwu", naszym sprawom.
Ale do rzeczy. Zarząd Główny nie powinien i lepiej niech tego nie robi, wtrącać się centralnymi decyzjami co wolno a co nie wolno czynić prawnie odpowiedzialnemu, finansowo niezależnemu gospodarzowi danej wody - Okręgowi. Czasy centralnego sterowania skończyły się biedą, niedostatkami, kilometrowymi kolejkami, i innymi nieszczęściami narodowymi, łącznie z zaczątkami utraty naszych prawiecznych cech i tożsamości. Wiele nie brakło, a i siedem plag egipskich by na nas spadło.
Niech ludzie z Twardej bardziej energicznie włączą się w walkę z plagą melioracji, zabiegają twardziej u odpowiedniego ministra o ochronę naszych wód, zmianę niektórych niedostosowanych na dzisiejsze potrzeby przepisów, przestaną się bać o swoje lukratywne posady a jeb.. pięścią w końcu w stół, wyganiając z naszego Związku kłusowników, pseudowędkarzy, pomyślą o tym, żeby P.Z.W. było związkiem nowoczesnym, odpowiadającym świarowym trendom, wymogom, potrzebom.
Tego ja jako zwykły wędkarz, szaraczek od nich oczekuję.
A powiedzonko typu "... a wy tam towarzysze, na dole, macie to i tam to, my wasze problemy widzimy, rozumiemy, my się waszej pracy przyglądamy ..."mogo sobie do dupy wsadzić, tym razem role się odwróciły i my ich obserwujemy ! Myśmy ich wybierali i my ich możemy zmienić. Po to, żeby za nas optymalnie kierowali Związkiem, bo wszyscy na raz tego robić nie mogą ! Po to się wybiera swoich przedstawicieli !
Pozdrawiam, Wacek
|