| |
No dobrze. Kretyńskie regulacje-wiadomo. Bogaty ten nasz kraj. Kłusownictwo- było i pewnie przez 2-3 pokolenia jeszcze będzie. Nie znaczy, że powinniśmy się z tym godzić. To jasne. Pamiętam dokładnie w jaki sposób uzasadniano 25 cm wymiar pstrąga na południu. No i co, wszystko Panowie jest OK? Dla mnie zabicie 25 cm rybki to zbrodnia, a trzech-nie wiem jak to nazwać. Być może takich, którze takie "giganty" wypuszczają jest coraz więcej. Założę się jednak, że biorący w zgodzie z Regulaminem są nadal w przewadze. Czy koniecznie musimy "dokładać się" do meliorantów, kłusowników, biorących legalnie lub nie, kruszywo, wycinających drzewa? A może nie jest tak źle z naszymi rzekami? Znam rzeki pstrągowe w Polsce dość dobrze. Od Regi po San, od Ilanki po Wieprz, od Kwisy po Hańczę. Dawno temu na Skawie i jej dopływach uczyłem się łowić i kochać pstrągi. Mam pewność, że również od nas zależy, czy będą na południu żyły 40-50 cm ryby. Jednym z warunków jest to, że damy im taką szansę. W rzeczkach koło Wadowic, gdzie było wody po kolana, takie były. Tylko amatorów na nie było znacznie mniej! Mój syn kiedy zaczynał łowić pstrągi (a miał 14 lat) powiedział-Wiesz zabieramy od 40 i tylko jednego dziennie. I tak zostało do dziś. Złowimy-dobrze, nie- to nie. Choć w odróżnieniu od niektórych "forumowców", wolę i lubię czasami zjeść świeżego potokowca. Pachnący granulatem tęczak z supermarketu, to dla mnie nie to. Niektórzy gustują w "Winie", ja wolę wina. Może dajmy pstrągom szansę nie na jedno, ale i drugie tarło. Zmiany w Regulaminie możemy, jak mi się wydaje, wprowadzić dość szybko. Tu przynajmniej nie jesteśmy tak bezsilni jak wobec meliorantów i kłusowników. Pozdrawiam i proszę-przemyślcie to sobie kochani.
|