| |
Także z Pana wypowiedzi wynika, że wymiar nie załatwia tematu.
Nasze problemy z rybostanem są wypadkową wielu przyczyn:
- coraz niższe stany wód spowodowane niszcycielską działalnością poprawiaczy natury
oraz eksploatacją mieszkańców,
- nadmierą presją wędkarzy i kłusowników,
- zanieczyszczenia wód,
- fatalną z reguły gospodarką zarybieniową PZW i taką też jej ochroną,
- mentalnością wędkarzy, każącą im mordować wszystko co się rusza i zbliża się do
wymiaru ochronnego.
Sam wymiar ochronny 25 cm dla potokowca nie jest decydujący dla liczebności populacji.
Decyduje o tym głównie brak ukryć (zniszczonych przez meliorantów) oraz okresowe wysokie temperatury wody i zanieczyszczenia zabijające ikrę, wylęg i narybek.
By uzyskać pewność poprawy obecnej sytuacji należy przeciwdziałać wszystkim tym negatywnym czynnikom.
Jedno jest pewne nie zrobi to niewidzialna ręka, ani grupa ZHP.
A najwyraźniej "krótkowzroczni" z PZW na to czekają.
Wszelkie oddolne inicjatywy i działania kończą się tak jak moja sprawa z PZW, wałkowana obecnie w Polskiej Konfederacji Sportu oraz z najbliższego podwórka działalność Pana Wacława Santariusa.
Nieroby, koniunkturaliści i cwaniacy robią kariery organizacyjne na naszych oczach, za naszym przyzwoleniem.
Dziwne to zjawisko, bo gdyby któregokolwiek z nich zaproponowano jako pracownika naszej prywatnej firmy, błyskawicznie pokazalibyśmy mu drzwi.
Dlaczego pozwalamy rozkradać majątek zgromadzony z naszych skladek?
Odpowiedzmy sobie wszczyscy na to pytanie, glosując na naszych przedstawicieli do władz na najbliższych wyborach w Kołach, Okręgach i Zarządzie Głównym.
Traktujmy PZW tak jak naszą wspólną własność, bo przeciweż nią jest.
Pozdrawiam.
|