| |
Przyglądam się tej dyskusji, i zauważam, że dla wielu wędkarzy którzy sporadycznie wędkują nad mniejszymi (mniej uznanymi w kraju) rzekami pogórza jaką jest np. Soła, trudno jest uwierzyć w rozmiary problemu tak zwanej melioracji połączonego ze skutkami „wypijania” tych rzek, bo problem ten przekracza znacznie skutki nadmiernej eksploatacji wędkarskiej. Moim zdaniem tragedią tych, rzek jest materiał który niosą i w którym płyną, i na który zakusy mają wszyscy poczynając, od chłopa z traktorem po firmy czerpiące znaczne zyski z handlu kruszywem. Niestety niejednokrotnie dla tych drugich drogą do celu jest zawoaluowanie swego procederu pod płaszczykiem zabezpieczania przed powodzią tudzież melioracji. Uzyskiwanie kontraktów na poprawianie rzeki przez firmy których „sprzęt naprawczy” składa się z ładowarek i jakiegoś spychacza świadczy, że rzeki te są poprostu miejscem i środkiem do zarabiania grubych pieniędzy. Sądzę tak dlatego, że jakoś nikt nie umie wytłumaczyć dlaczego niema pieniędzy na wzmocnienia zabieranego brzegu, a znajdują się na przejechanie spychaczem wzdłuż i wszerz kilometrów rzeki przy którym „trochę” żwiru może wyjechać. Mieszkam nad Sołą w jej dolnym biegu i od bardzo wielu lat jestem świadkiem jej degradacji spowodowanej tymi działaniami, i proszę mi wierzyć tutaj naprawdę mimo dobrych chęci nic nie można zrobić chyba że w imię ideałów przejdzie się do terroryzmu. Niestety wszyscy odpowiedzialni działają „lege artis” ( czyt. Mają legalne papierki i pozwolenia) żaden prokurator się tego nie chwyci, a metody typu zniszczenie „sprzętu naprawczego” jest działaniem przestępczym i jest czynem co najmniej niegodnym. Jest tutaj też mowa o ratowaniu ryb ale czy nie zauważacie Panowie, że ryb niestety nie wykarmimy pokarmem ze sklepu akwarystycznego, a właśnie ta melioracja czy jak ją tam nazwać powoduje że rzeka przejechana spychaczem staje się dosłownie martwą pustynią- przestaje żyć bo czego nie zniszczą gąsienice zniszczy słońce w czasie pierwszej niżówki. Ironizuję, ale po co dyskusja o ochronie ryb jak same z głodu pozdychają lub się latem ugotują. Tak więc wędkarze choć by nie wiem jak głupi i pazerni nie są moim zdaniem główną przyczyną ginięcia ryb w rzekach pogórza. Niestety działaniom takim nie można się przeciwstawić samemu, konieczna jest tutaj chęć podjęcia działań przez agendy państwowe które zostały do tego celu powołane, bo branie i nawoływanie do brania spraw we własne ręce ... może doprowadzić do samounicestwienia biorącego. Uważam też, że pytanie „coście zrobili” często sprowadza się do postawienia na jednej wadze szczytnego (chylę czoła przed tymi osobami) i mającego poparcie społeczne czynu ochrony wchodzących troci i łososi z nawoływaniem do niszczenia mienia „naprawiaczy rzek” którzy przy aprobacie społecznej „chronią” ludność przed powodzią , chyba nie tędy droga.
Pozdrawiam, Tadek P.
|