| |
Hmm, chociaż jestem "z północy" temat regulacji i melioracji znam dość dokładnie. Trzeba sobie zdać sprawę, że większość regulacji rzek odbywa się praktycznie bez udziału wędkarzy, ekologów itp. Regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej mają w swoim statusie wpisane:
Ochronę mienia ludności
Melioracje
Budowę możliwie największej liczby budowli hydrotechnicznych
Konserwację istniejących
Nie ma tam nic o odnowie bagien, nawodnieniu, podniesieniu poziomu wód gruntowych, ochronie przyrody, a już na pewno nic o wędkarstwie i rybach i w ogóle żadnych zwierzętach w szczególności. Można odnieść wrażenie, że jest to państwowy urząd powołany do realizacji planowych dewastacji na szeroką skalę całego środowiska hydrobiologicznego w imię ochrony ludności.
W praktyce działa to tak:
Jest kasa do wzięcia.
Gmina składa wniosek, że komuś podsiąka piwnica
Robi się projekt i przekopuje się winną rzekę
Kasa jest od kilometra robót
Ostatnia przerażająca wręcz dewastacja Raduni poniżej Pruszcza Gdańskiego została nazwana w dokumentach i tu uwaga:
Odnowienie koryta...
I tak to się będzie kręcić w całej Polsce na okrągło, aż do statutu RZGW nie będą wpisane:
Odnowa bagien, terenów zalewowych, renaturalizacje zniszczonych melioracjami koryt rzecznych, usuwanie niepotrzebnych przegród hydrotechnicznych itp. itd.
Inaczej walka wędkarzy będzie jedynie walką z wiatrakami, a im więcej będzie pieniędzy z unijnej kasy tym gorzej dla rzek.
Widziałem ostatnio nagrodzony (jako najlepszy z kilkuset projektów realizowanych przez gminy) projekt zagospodarowania koryta strumienia. Finansowany wspólnie przez gminę i fundusze "europejskie" i co on przedstawiał:
Piękny, równy i prosty potok z brzegami z betonu, z ułożonymi na nim w ładne mozaiki cegłami do wysokości metra, nad nim pięknie zasiana trawa, mostek zrobiony przez kowala. Dla mnie to był koszmar, ale do takiej rzeczywistości niestety zmierzamy...
|