f l y f i s h i n g . p l 2024.05.04
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Znaleziono pudełko z muchami w Zwierzyniu. Autor: prymek. Czas 2024-05-04 06:06:52.


poprzednia wiadomosc Odp: Raba 2 - obwód, ktory został zagarnięty przez Wody Polskie : : nadesłane przez S.R (postów: 2596) dnia 2022-07-19 09:05:41 z *.play-internet.pl
  Przeraża mnie to.
Chciałem jechać spokojnie na ryby a tu taka draka.
Czy tylko ja tak myślę?

Od jakiegoś czasu czekam na impuls.
Jestem w stanie poświecić wiele z potencjału który już
nagromadziłem.
Mam też kilku przyjaciół wędkarzy z którymi już na swoim
podwórku działaliśmy.
Dawno już chory na nieuleczlną chorobę naszą czekam kto
nas poprowadzi.
A jest wiele osób które wiedzą co jest trąfem.
Szanuje Was i dlatego nie można zmarnować waszej wiedzy i
dotychczasowego poświęcenia.
Czy w tym tyglu forumowym flyfishing.pl. jedynym wolnym
nośniku nie jest w stanie zrodzić sie jakiś plan
ponad podziałami?

Ostanio wracając z rybałki mówi mi kolega: Ale kto będzie
łowił na tych rzekach? Ma 2 synów ale żaden nie
podłapał wędkarstwa. Mają inne zainteresowania.
Ja też mam 2 mieszaną. Ale czy będę wstanie zaszczepić im
te nasze idee?

Jest kilku młodych ale stosunkowo niewielu.
Czy my naprawdę jesteśmy dinozaurami a wraz z nami
wyginie ostani pstrąg i lipień?


Młodych nie ciągnie nad rzeki bo trudno jest złowić rybę.
Trzeba mieć cierpliwość, wiedzę, samozaparcie a i to często
nie wystarcza.
Muszkarzy jest kilkanaście tysięcy. Stricte muszkarzy. Jest
nas naprawdę niewielu żeby ktoś chciał rozmawiać z nami bo
nie stanowimy większości.
Większość jest po drugie stronie czyli ryby dla mas.
Jesteśmy dinozaurami gdzie jak debile patrzymy pod
kamienie, brendzlujemy się larwą hydropsyche czy kiełżem.
Sport narodowy to karpie tak jak piłka choc w jednej i drugiej
jesteśmy nijacy i bylejacy.
Ale żeby nie było tak patetycznie i cierpiętniczo. 40 lat temu
było gorzej bo wędkarze brali jak leci siatami( komplety x 5
czy 10) Jeszce gorzej oszukiwano na zawodach.
Róbmy swoje tak mocno jak się da. Kiedyś to się zwróci
podwójnie.

  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: [2] 19.07 11:46
 
" Młodych nie ciągnie nad rzeki bo trudno jest złowić rybę. Trzeba mieć cierpliwość, wiedzę, samozaparcie
a i to często nie wystarcza."

_______

A za naszej młodości łatwiej się łowiło ryby? To że były nie znaczy że było łatwo. Jak brały to łatwiej. Sprzęt był
również inny lub go nie było.

Fakt, podstawą wędkarstwa są ryby. Jeżeli ich nie ma to chodzenie z wędka można nazywać spacerem, nordic
walking (tyle że kije inne), chodzeniem nad wodę, łapaniem świeżego powietrza i co tam komuś przyjdzie do
głowy. Warunki które wymieniłeś trzeba mieć. Wcześniej również były niezbędne żeby wciągnąć się w
wędkarstwo. Uczyły one nie tylko wędkarstwa. Przydawały i przydają się do końca życia. Teraz mamy takie
czasy że wszystko wszystkim się należy. Jak nie to wystarczy "drzeć mordę" i ... się należy. Po co więc mają
się uczyć cierpliwości, wytrwałości, myślenia, szanowania czegoś, skoro ot tak, na pstryknięcie palcem
"przyszło poszło". Teraz nikt nawet nie pomyśli o łowieniu kijem szklanym a co dopiero o łowieniu pełnym
włóknem. A gdzie łowienie bambusem. Później słychać że rzucać nie umie, kij nie ten, zestaw nie ten,
wszystko nie gra bo lipa i chińska taniocha. Nie potrafią się dostosować do tego co mają czy warunków jakie
są w danej chwili bo powinno być zawsze łatwiej lub "być". W końcu mam pieniądze, stać mnie, płacę, żądam,
mam mieć.

Problemem jest to że żeby wiedzieć jakie ryby, gdzie (i czy) są, w jakich warunkach najlepiej biorą, trzeba być
bardzo często na wodzie. Limit "40 wyjść" czy łowienie na czas (zawody, dozwolone gdziny wędkowania) nie
stwarza warunków do tego żeby poznać co dzieje się w przyrodzie. Nie chodzi oczywiście o "mielenie" ilości
złowionych ryb. Chodzi o przebywanie w ciągu całego toku żeby zobaczyć jak i co dzieje się w przyrodzie w
tym czy tym okresie. Chodzi o poznanie menu ryb, ich ofiar, o występowanie danego pokarmu który sprawia
że ryby są aktywne lub nie, dadzą się złowić lub nie.

Pstrąga trudno złowić w "sezonie" (maj-sierpień) w porze innej niż świt czy chwilę po zachodzie słońca, gdy
płyną muchy które napełnią rybom żołądki. W dzień, w pełni słońca, przy cieplej wodzie wolą siedzieć
schowane w cieniu w kryjówkach i nawet znawca wody nie wie czy ryby w łowisku są czy nie. Jak wiec przy
zakazach połowu ryb po zachodzie słońca młody czy niedoświadczony wędkarz będzie miał je znaleść czy
przekonać się że są. Skąd ma wiedzieć na co biorą skoro nie zabija, nie "pruje" flaków żeby zobaczyć co ma w
żołądku. Nie namawiam do zabijania ale jeżeli ktoś nie wie co zjada pstrag czy lipień, wie że są a "zawsze nie
bierze" to może gdy uda się jedna sztukę przechytrzyć warto ja poświecić żeby czegoś się dowiedzieć. Ja tego
już robić nie muszę, wiem na ich temat bardzo dużo o ile nie wszystko. Nic się przez te 40 lat mojego
wędkowania nie zmieniło. To samo działa teraz jak działało i wtedy. Ryby są "te same":
Teraz natomiast wszystko (zabicie ryby) jest be ale jeżeli ktoś nie podpowie na necie "na co biorą", to skąd ma
"młody" to wiedzieć. Jedynie gdy ktoś zdradzi tajemnice i podpowie. Często jest tak że pisze/mówi bzdury żeby
nie wyszła na jaw łowna przynęta. Rozumiem to i nic nikomu nie zarzucam ani nie nakazuję. Sam nie
zdaradzam najłowniejszych. Dopóki ryby znikają, dopóki wolno je zabijać niewielu będzie chętnych na
dzielenie się swoim życiowym doświadczeniem wychodzonym w deszczu, śniegu, mrozie, upale czy różnych
stanach wód.

Z lipieniami sprawa jest prostsza. Teoretycznie. Niby żerują cały dzień i w dzień można je łowić ale jeżeli jest
ich mało lub są "niedobitki" to trudno aby były zbiórki takie jak "za konkurencji". Lipienie pojedyncze są ale
żerowania ich nie widać. Jak można je wiec namierzyć i trafić na co żerują. Młody czy niedoswiadczony może
to określić jedynie przypadkowo.

Jeżeli lipieni w danej wodzie nie ma to jak można próbować łowić pstrągi (pisząc o normalnych wodach
górskich) gdy jedyne dozwolone godziny połowu to wschód-zachód słońca. W takich godzinach wolą one "nie
istnieć".

Sam widzisz ile składowych przyczynia się na efekt wędkarski w postaci konkretnej ryby. Konkretnej czyli
pstrąga, lipienia, głowacicy. Nie klenia, świnki, czy innych przypadkowo złowionych ryb szlachetnych czy
"białych". Niestety w dzisiejszych czasach trudno lub wręcz niemożliwe jest aby młodzi mieli szansę na
większe sukcesy. Poznać wodę może im się uda. Swoją.

Pzdr.
 
  Odp: [1] 20.07 06:59
 
To naprawdę już nie te czasy by tęsknić za pruciem flaków
złowionym rybom. Wiem, że to była kiedyś skarbnica wiedzy ale,
powtarzam, to już nie te czasy. W XXI w. nie tak powinno się ją
zdobywać, a możliwości jest wiele.
 
  Odp: [0] 20.07 13:23
 
Uświadom to tym co ustalają limity dobowe. Powtarzam dobowe czyli ... Wiadomo co możesz robić codziennie.
Kogo chcesz uświadamiać? Jak tłumaczę ludziom że pstrągów czy lipieni jest zbyt mało żeby "dobić ich
resztki" to dają mi przekonującą kontrę że i tak w zimie ptaki zeżrą wszystko. Trudno się z tym nie zgodzić i nie
przyznać im racji "człowiek nie może, ogranicza się a ptak, wydra może". Wiem że trzeba być nienormalnym
żeby samemu nie zjeść a "karmić" naturę (drapieżniki). I taki nienormalny niestety przez ostatnie lata jestem.
Ktoś/coś niestety mnie również "skrzywiło".
Głowacica też wg niektórych jest drapieżnikiem i kasuje kupę mięsa które niby ma być chronione. Dlatego też
jeden wyciąga insabija, jedna, dwie, inny kurwuje bo mu spadło "mięso" gdy chcą ją już szybko zjeść ciągnął
na siłę (w sumie próbował) i kazał niewymeczoną i silna rybę wpakować innemu do zbyt małego podbieraka.
Tak to wyglada w życiu, na wodzie. Nie w wyobrazni czy internetowych dyskusjach.

O co można mieć wiec pretensje że ktoś zbija ryby skoro "gospodarz" na to pozwala. Szkoda dyskutować na
ten temat.
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus