f l y f i s h i n g . p l 2024.04.30
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: Budowa suchej muchy-niezauważone .... . Autor: mart123. Czas 2024-04-30 14:25:43.


poprzednia wiadomosc Odp: : : nadesłane przez S. Cios (postów: 2009) dnia 2021-06-01 08:59:18 z 91.216.51.*
 
u nas wystarczy, że się dobrze zarybi, wodę przypilnuje i ryby będą zawsze. No, nie wystarczy...

Zgadza się, że nie wystarczy, bo:
1. O tym, czy w danej wodzie jest liczna populacja ryb, decydują warunki środowiskowe. Chodzi o możliwość naturalnego rozrodu, odpowiednich siedlisk dla różnych stadiów rozwojowych ryb, naturalnej migracji, itd. Odsyłam do analizy fragmentu monografii Lipień, dotyczącej polityki eliminacji lipienia w Anglii. To powinno dać dużo do myślenia wszystkim promotorom zarybień.

2. Zarybienia nie leczą choroby, lecz jej objawy. Jeśli w wodzie nie ma odpowiednich warunków, to i zarybienia nic nie dadzą. Ryby będą przez krótki czas, a potem sytuacja wróci do normy. Zamiast co roku wydawać środki na zarybienia, od strony ekonomicznej i środowiskowej znacznie korzystniej byłoby przeznaczyć je na od budowę naturalnych warunków. Powtarzam, że nikt w Polsce nie pokusił się o dobrą analizę efektów zarybień na wodach otwartych. Nie wiemy więc, czy pieniądze wyrzucamy w błoto (z zasady tak raczej jest). Rozwiązanie problemu małej liczby ryb łososiowatych w wielu wodach wymaga przede wszystkim odbudowy tarlisk i siedlisk dla narybku (czyli to, co robi JJ w dorzeczu Raby).

3. Od strony genetycznej zarybienia mogą prowadzić do niepożądanych skutków, pogłębiających problemy, w tym jeśli chodzi o negatywne oddziaływanie na dziką populację tego samego gatunku. Ponownie odsyłam do monografii Lipień.

Im szybciej wędkarze i decydenci w Wodach Polskich i innych instytucjach sobie uświadomią te kwestie, tym szybciej nastąpi poprawa. Jest sporo literatury naukowej na ten temat, ale mało komu chce się do niej zajrzeć, a tym bardziej wdrożyć rekomendacje. Wygodniej jest utrzymywać ośrodki zarybieniowe i mamić wszystkich ogromnymi liczbami o liczbie wypuszczonych ryb.
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: [7] 01.06 15:06
 
Masz jakiś pomysł na rozbiórkę zapory Czorsztyńskiej ?
A może wiesz jak uzupełnić metr żwiru w pionie którego brakuje na poziomie Tylmanowej ?
Od metra do czterech - tyle wynosi różnica poziomu pomiędzy dopływami, a korytem rzeki w Tylmanowej.
Co roku po weekendzie sierpniowym do rzeki ląduje cały zapas ścieków z lokalnych oczyszczalni.
Moim zdaniem jesteśmy już na przegranej pozycji i może to zmienić jedynie wyginięcie ( lub znaczne
ograniczenie) gatunku ludzkiego.
 
  Odp: [6] 01.06 15:57
 

Masz jakiś pomysł na rozbiórkę zapory Czorsztyńskiej ?
Zapory nie rozbierzemy w dającej się przewidzieć przyszłości. Nie wiem, czy i jakie były uczynione ustalenia w
latach 90. z użytkownikiem elektrowni ws. odszkodowań z tytułu strat w ichtiofaunie.
Po latach, kiedy widzimy długofalowe negatywne skutki, należy domagać się działań rekompensujących utratę
możliwości naturalnego rozrodu ryb, pokazując całościowo ujemny wpływ elektrowni na środowisko. Trzeba
zebrać wyniki badań faunistycznych i pokazać skutki. Jeśli trzeba, to można zrobić dodatkowe badania. Tym
mógłby się zająć IOP w Krakowie. Rekompensata nie powinna dotyczyć jednorazowych działań, ale odbudowy
tarlisk w dopływach Dunajca poniżej zapory (na tarło w samym Dunajcu bym nie liczył, bo ono nic nie da).
To jest właśnie jeden z tematów dla prezesa ZG na rozmowę z instytucjami centralnymi. Tu są wymagane
decyzje na wyższym szczeblu. Pytanie - czy prezes ZG ma jakąś wiedzę nt. problematyki zapór i ich wpływu
na środowisko wodne? Czy jest w stanie zrozumieć opracowania naukowe na ten temat?

A może wiesz jak uzupełnić metr żwiru w pionie którego brakuje na poziomie Tylmanowej ?
Od metra do czterech - tyle wynosi różnica poziomu pomiędzy dopływami, a korytem rzeki w Tylmanowej.

Nie bardzo rozumiem o co chodzi w tym stwierdzeniu i na czym polega problem.

Co roku po weekendzie sierpniowym do rzeki ląduje cały zapas ścieków z lokalnych oczyszczalni.
Trzeba zebrać odpowiednią dokumentację (np. wyniki badań WIOŚ). Jeśli na szczeblu okręgu nie jesteście w
stanie załatwić problemu, więc ponownie należy uruchomić prezesa ZG, żeby odbył pielgrzymkę po
odpowiednich instytucjach centralnych (Min. Klimatu i Środowiska, GDOŚ, NFOŚiGW, itd.). Ma być namolny i
ciągle naciskać w tych sprawach, jednym słowem - musi pokazać, że ma jaja. Od czasu do czasu są też
posiedzenia odpowiednich komisji sejmowych. Powinien zabierać głos w mediach, pokazując problem i jego
znaczenie dla środowiska i społeczne. Argumentów jest całe mnóstwo.
Ja ze swojej strony od czasu do czasu wysyłam różne interwencje do RDOŚ i WIOŚ w Warszawie nt.
zanieczyszczeń wód i innych działań na szkodę środowiska (informowanie PZW to strata czasu). Te instytucje
podejmują odpowiednie działania, które czasem skutkują grzywnami dla trucicieli wód (dostaję kopię pism do
wiadomości). Żadna z tych instytucji nie może sobie pozwolić na lekceważenie doniesień o zanieczyszczeniu
wód. Na ogół ten problem można rozwiązać na szczeblu województwa. Częstym problemem jest jednak
niezgłaszanie do RDOŚ lub WIOŚ przypadków zanieczyszczeń, bo ich nieliczni inspektorzy nie mogą być
wszędzie.
Przez wiele lat koledzy nad Czernicą mieli problem z zakładem mięsnym leżącym nad dopływem Czernicy,
który zatruwał rzekę. Około 2011 r. napisałem wniosek do RDOŚ w Gdańsku, po czym wkrótce nad wodą
pojawili się inspektorzy ochrony środowiska i problem załatwiono. Nie wiem, jak jest teraz.
Często wędkarze nie wiedzą jak należy załatwiać takie sprawy, a dobór osób do zarządu nie zawsze odbywa
się na podstawie kryteriów skuteczności działania. Prezes Okręgu powinien też mieć stałe i dobre kontakty z
RDOŚ i WIOŚ, bo wspólną troską wszystkich instytucji jest czyste środowisko.

Moim zdaniem jesteśmy już na przegranej pozycji i może to zmienić jedynie wyginięcie ( lub znaczne
ograniczenie) gatunku ludzkiego.

Tu się akurat - niestety - zgadzam.


 
  Odp: [5] 01.06 16:23
 
Staszku,
Nie che mi się tu pisać na próżno. To wszystko i o wiele więcej było robione, zgłaszane itd. itp. Oczywiście przez
Okręg, nie przez ZG, bo jak się obaj zgadzamy - punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia
Nie dziwię się, że nie wiesz, ale powstrzymaliśmy budowę ok. 48 zapór na Dunajcu.
Czorsztyn powstał w czasach gdzie nikogo nie pytano o zdanie, a obecnie to także spólka skarbu państwa.
Zapora zatrzymuje rumosz skalny Jest wydobywany stale w Dębnie, raz na jakiś czas w iinych miejscach i
kradziony poniżej z rzeki. Z czasem następuje obniżenie dna rzeki poniżej zapory bo nie napływa odpowiednia
ilosć kamienia. Obecnie to ok. 110 cm w pionie na odcinku Park - Nowy Sącz. Nie potrafię nawet policzyć ile to
miliardów ton.
 
  Odp: [1] 01.06 16:40
 
. Obecnie to ok. 110 cm w pionie na odcinku Park - Nowy Sącz. Nie potrafię nawet policzyć ile to
miliardów ton.

Między 5 a 6 mln ton czyli ok. 300 tys. wywrotek.
 
  Odp: [0] 01.06 17:05
 
. Obecnie to ok. 110 cm w pionie na odcinku Park - Nowy Sącz. Nie potrafię nawet policzyć ile to
miliardów ton.

Między 5 a 6 mln ton czyli ok. 300 tys. wywrotek.


Mi wychodzi 18150 000 ton, przy założeniu , że rzeka ma 50 km, 110 metrów średnio szerokości i 3g/cm3 gęstości
kamienia.
 
  Odp: [2] 01.06 17:06
 

Nie dziwię się, że nie wiesz, ale powstrzymaliśmy budowę ok. 48 zapór na Dunajcu.
Nie wiedziałem. Gratuluję i życzę wytrwałości. Lobby betoniarzy jest silne i nie podda się łatwo. Pokusa dużych
pieniędzy kosztem środowiska jest ogromna.


Czorsztyn powstał w czasach gdzie nikogo nie pytano o zdanie, a obecnie to także spółka skarbu
państwa.

Dobrze wiem o tym. Dlatego pisałem, że te kwestie można załatwić tylko na szczeblu centralnym. Obecnie jest
dobra koniunktura, ponieważ spółki uzależnione od węgla zabiegają o ochronę środowiska ze względów
wizerunkowych i ekonomicznych. M.in. intensywnie pracują na rzecz rozwoju odnawialnych źródeł energii
(farmy wiatrowe i fotowoltaika), a także prowadzą niestandardowe działania. Np. budują gniazda dla bocianów,
bielików i innych ptaków drapieżników. Finansują prace na rzecz ograniczenia ujemnego wpływu wiatraków na
ptaki (nowe rozwiązania, niedawno ogłoszone przez PGE EO). A dlaczego nie miałyby również zaangażować
się w działania na rzecz restytucji lub ochrony cennych gatunków ryb? Czy ktoś w PZW śledzi te kwestie? Czy
na posiedzeniach ZG jest jakaś dyskusja na temat? Czy Prezes ZG w ogóle miałby ochotę udać się do
prezesa Energia Odnawialna, żeby coś wspólnie zrobiono z tym problemem? Czy w PZW jest w ogóle jakiś
mechanizm konsultacji wewnętrznych, żeby poszukiwać rozwiązań na współczesne wyzwania?

Cały czas chodzi mi o system, w którym naczelne władze wędkarstwa polskiego będą działały na rzecz
rozwiązania najważniejszych problemów środowiskowych, rzutujących na wędkarstwo. Problem ten w
największym stopniu dotyka sektora ryb łososiowatych, jako najbardziej wrażliwych na zmiany w środowisku. A
czy w ZG PZW, zdominowanym przez osoby z zasady nie łowiące ryb łososiowatych, jest w ogóle wola
zrozumienia tych problemów? Obecny system i mechanizmy są nieskuteczne i nie odpowiadają na
współczesne wyzwania.
 
  Odp: [0] 10.06 09:40
 
Rozwiązanue problemu już wkrótce. Bądźcie dobrej myśli, testujemy przyszłość.
Trzymajcie kciuki, pozdrawiam
 
  Odp: [0] 10.06 10:52
 
Cała nadzieja w polskich krowach, które są gotowe protestować przeciwko kolejnym dewastacjom rzek:
 
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus