|
Powolutku docieramy do sedna.
Tarło w głównej rzecze jest co najmniej mało skuteczne. Na wylęg czekają wszystkie bytujące tam ryby. Nie muszą byś drapieżnikami, larwa jest jak robak, którego to żrą od zawsze.
W naturze (tej historycznej) tarło pstrągów i troci odbywało się w małych dopływach, gdzie nie było tych "innych" ryb, skąd wylęg spływał rosnąc.
Jak jest dzisiaj?
To jeden z kluczy do odpowiedzi na pytanie "dlaczego jest tak źle?"
Pewnie "klucz kluczowy" ...
Bez wniknięcia w to, że karpiowate reofilne składają dziesiątki tysięcy do ponad 100 tysięcy ziaren ikry na kilogram masy ciała samicy, a łososiowate od kilkuset do kilku tysięcy ziaren ikry na kg, że karpiowate przystępują do tarła masowo, a łososiowate usypują izolowane "gniazda" trudno o zrozumienie odtwarzalności i rozwoju pokoleń ryb ...
Każdy pewnie widział masowe ciągi tarłowe świnki, płoci itp., kazdy widział w głownych rzekach miliony narybku świnek, kleni, płoci, kiełbi i uważa, że "skoro one mogą to dlaczego pstrągi czy lipienie nie?"
Odcięcie pstrągów i lipieni od miejsc, w których mogą odbyć skuteczne tarło, degradacja tych odcinków strumieni, potoków i małych rzeczułek, ubytek wody lub nadmierne przepływy w okresach wylęgania "załatwiają sprawę" ...
Nasze hobby opiera się na bardzo delikatnej równowadze stanu środowiska i bez niego trudno o efekty ... nawet zarybienia, z których większośc albo wszystko wyginie zanim stanie się "łowne" mają często niewielki sens - zostają najtańsze w efekcie "selekty" ... to z kolei wielu wydaje się "niekoszerne" ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
|