| |
Ci którzy używają tak grubych klusek sami sobie robią krzywdę. W kazdym razie ja bym takiej grubej nie założył i mam swoje powody. I nie zgadzam się ze zdaniem że jest to nimfa niełowna (przekonałem się o tym wielekroć), choć prawdą jest że jej główne zadanie to sprowadzić drugą właściwą jak najgłębiej.
Czy kluska to nie przynęta? Z tym się nie zgodzę. No chyba że grot jest obłamany lub zupełnie przyklejony do tułowia. W pozostałych przypadkach jest to zwykła użytkowa nimfa, która ma jeszcze dodatkowe zadania. I to jest właśnie bardzo dobry pomysł, aby rozszerzać zadania jakie ma pełnić przynęta (inny przykład: sucha mucha pełniąca rolę indykatora!). Przecież celem każdego wędkarza jest podnoszenie swoich umiejętności i skuteczności, a nie łowienie w taki sposób jak łowiło sie w latach 70-tych. I właśnie kluska jest jedną z metod, która ma dostosować wędkarza do obecnych realiów, gdzie powierzchniowe żerowanie ryb zdarza się w ciagu 10% dni w roku i to najczesciej tylko przez 2-3 godz. Kluska jest właśnie dowodem na to że wędkarstwo muchowe ewoluuje.
I myli się bardzo ten, kto uważa że łowienie takie jest proste, a efekty natychmiastowe. Wszystko wymaga pracy, myślenia i wysiłku.
Zresztą co jest złego w tym że ktoś podnosi skuteczność swojego łowienia? A dla ryby jakie ma znaczenie czy ktoś łowi na kluskę lub bez? Przecież żadne, bo przecież to są dalej nimfy - ani nie połknie przynęty głęboko jak żywego robaka, ani nie pokaleczy się wielogrotowymi kotwicami przynęt spinningowych itd.
Jedno jest tylko ważne - aby wędkarz który już nauczył się łowić skutecznie (jakąkolwiek metodą, niekoniecznie dolną nimfą), miał umiar i wyobraźnie przy zabieraniu ryb. Tyle że to już jest zupełnie inna kwestia.
Pozdrawiam
Michał Cebula
|