| |
Hmmmm.... no nie wiem. Jak do tej pory prawie każda ingerencja człowieka w "poprawianie" natury kończyła się porażką.W każdym razie sukcesy i to w skali światowej można policzyc na palcach. Do naszych rzek wprowadzono karpia, amura, tołpyge ("jedynie słuszne ryby") i właściwie wszystkie introdukcje zostały potem uznane za szkodliwe dla środowiska. Zdecydowanie bardziej popierałbym dorybienie (podkreślam dorybienie ) a nie zarybienie rodzimymi gatunkami plus całkowity zakaz zabierania ryb na kilka lat i na większości polskich rzek, zwłaszcza tych pstrągowych. Catch & Relase w odniesieniu do wszystkich gatunków, także tych "nieużytkowych", redukcja zanieczyszczenia środowiska i walka z kłusownictwem "do upadłego" przyniosła by chyba szybko znaczną poprawę. Można by uczynić wyjątek i pozwolić na zabieranie prawdziwych okazów a i to w limitowanych ilościach (limity roczne nie dzienny). Bariera tych okazów powinna byc naprawde wysoka. Nie chce tu nawet proponować "wymiaru ochronnego" ale powiedzmy limit 50 cm na potokowca i ograniczenie do 2-3 sztuk rocznie w ciągu kilku lat mogło by dać odczuwalną poprawę.
Kilkadziesiat (ze 35 może 40) lat temu widziałem tarło brzany i tarło świnki w Białej Tarnowskiej - tysiące dużych ryb w małym rozmiarami dołku naprawde robi wrażenie. Ja pamiętam to do dzisiaj. Podejrzewam, że teraz w całej rzece nie ma tylu brzan co wówczas w jednym dołku. W owym czasie populacja klenia , jelca, świnki, brzany była wręcz niewyobrażalnie większa w stosunku do tego co mamy dzisiaj. Złapanie 45 cm świnki, 2-3 kg brzany nie było żadnym wyczynem. Pstrągi też były jakieś większe i trochę bardziej tłuste - miały co jeść bo i owadów z nie pryskanych pól było dużo i rybiej drobnicy multum. To się wydaje dzisiaj wręcz nieprawdopodonbne ale złapać drobnice ręką potrafiło 5 letnie dziecko. Jescze 20 lat temu w niektórych miejscach na 100 rzutów 99 było z rybą na haku - różną - czasem trudno było się opędzic od jelca czy małego klenia...
Bez radykalnych zmian, radykalnych działań nic lub niewiele się zmieni. Conajwyżej będziemy dyskutować czy i ile tęczaka wpuścić tu i ówdzie...
Pozdrawiam,
Wiesław Potoczek
|