| |
Panie Wiesławie, przyjmując mandat kontrolowany przyznał się tym samym do łowienia bez uprawnień, przekonując mało skutecznie policjantów do posiadania uprawnień w miejscu zamieszkania.
Policjanci założyli że kontrolowany nie posiada deklarowanych uprawnień i zabezpieczyli narzędzia połowu.
Zabezpieczyli gdyż nie mieli żadnej gwarancji, że kontrolowany na dalszym etapie postępowania dobrowolnie odda sprzęt.
Mieli rację gdyż niejednokrotnie zdarzają się takie przypadki, gdy po czasie osoby nie mające uprawnień na posiedzenia kolegiów (dzisiaj Sądów Grodzkich) przynosili zamiast np. kijka Sage kijek leszczynowy.
Prawo jest tak skonstruowane, by osoby dopuszczające się kłusownictwa, obligatoryjnie utraciły narzędzia służące nielegalnemu połowowi - jest to dotkliwe i zwykle przynosi skutek.
Oczywiście policjanci mogli dać wiarę kontrolowanemu, gdyby w sposób skuteczny uprawdopodobnił fakt posiadania uprawnień, ale albo tego nie uczynił, albo policjanci byli niezwykle nieufni.
Tak czy owak postępowanie policji mieściło się w ramach obowiązujących przepisów.
Ja osobiście jako 15 letni wędkarz miałem podobny przypadek, podczas wędkowania na staroczeczu Skawy.
Zostawiłem dokumenty w innym ubraniu i podczas kontroli pojawił się problem.
Bez zastanowienia pozostawiłe sprzęt wędkarski i zlowione ryby na lowisku pod opieką strażników i sąsiednich wędkarzy, pojechałem do domu po dokumenty i sprawa się wyjaśniła - poza strachem i nerwami obyło się bez skutków ubocznych.
Ale faktycznie wędkowałem bez stosownych uprawnień podczas kontroli.
Pozdrawiam.
Stanisław Guzdek
|