| |
Witam Pana, Panie Piotrze.
Nie chcę się do końca ujawniać z nazwiska, bo mogę być źle zrozumiany, dlatego postępuję tak, by moja osoba nie budziła zbytniego zainteresowania w środowisku muszkarzy z naszego okręgu (Okręg Krosno). Zależy mi również na dobrym postrzeganiu z Pana strony. Z góry informuję, że jestem Pana poplecznikiem i doceniam to co Pan robi dla m.in. Sanu. Ale ja i nie tylko ja chciałbym najpierw po ostatecznym zatwierdzeniu projektu łowiska specjalnego na Sanie, aby został on szeroko upubliczniony w formie biznes planu z sensowna analizą marketingową i finansową. Myślę, że forma taka wielu zadowoli i wielu osobom „zamknie buzię”, jak również zdecydowanie uwiarygodni Pańskie, bądź co bądź kontrowersyjne kroki w tym temacie. Chyba żadnego menedżera i mam nadzieję, że nie tylko menedżera takie podejście do jakiegokolwiek przedsięwzięcia nie zdziwi. Chyba nikt nie zaprzeczy, że pieniądze, które zostaną tam zainwestowane i które będą przeznaczone na utrzymanie tego łowiska muszą mieć jakieś uzasadnione pokrycie. A mając na uwadze San, który jest rzeką na której łowi nie tylko „cała Polska” , ale również lokalni wędkarze, oddani dobru tego akwenu, chcemy wiedzieć co jest grane i dlaczego ma się to odbywać za taka cenę. W rozmowach z wieloma wędkarzami, również z niektórymi przedstawicielami Okręgu Krośnieńskiego (dodam dla niewiedzących, że większa cześć Członków Okręgu opowiadająca się za projektem to nie muszkarze i mało znają tę wodę – sam Pan, Panie Piotrze przyzna), jak i w związku z własnym doświadczeniem jestem zaniepokojony krokami w kierunku ustanowienia wspomnianego łowiska. Nie ukrywam, że jestem dość częstym bywalcem na odcinku Zwierzyń – Hoczew i myślę, że dość dobrze znam realia tam panujące. Jestem za powstaniem takiego łowiska (choć być może jednak nie z taką ceną), ale myślę, że proces tworzenia go jest trochę chaotyczny, mam na myśli przede wszystkim rozłożenie presji wędkarsiej na Sanie. Większość osób, które znam i którym San jako całe łowisko jest szczególnie bliski, martwią się o taki stan rzeczy i są zdania, że najpierw powinno się zwiększyć zarybienia na dolne odcinki rzeki. Mam na myśli również odcinek nizinny – okolice ujścia sławy do Sanoka (każdy kto zna tą rzekę nie zaprzeczy, że jest równie piękny kawałek wody i niegdyś bardzo rybny, szczególnie w lipienie), nie wspomnę już o odcinku poniżej Sanoka. Złowienie tam miarowej ryby (lipień, pstrąg), która nie koniecznie musi trafić do przysłowiowego koszyka (przynajmniej w moim przypadku) graniczy prawie z cudem. Nie widzę powodu, że jeśli chce się wprowadzić w życie taki kontrowersyjny projekt jak łowisko specjalne na takich zasadach, to dlaczego nie można zarybiać rybami łososiowatymi i lipieniami na wodzie tylko z nazwy nizinnej. Przecież istnieją „instrumenty” regulaminowe zakazujące połowu ryb łososiowatych przy użyciu przynęt naturalnych. Ktoś mi zarzuci, że jest to problem nie do upilnowania – OK., również od czegoś należy zacząć. A co z kłusownictwem na obszarze wspomnianego przyszłego łowiska specjalnego, sam widziałem wielokrotnie jak wędkarze zabierają krótkie, nie wspomnę o nocnych połowach „miejscowych chłopaków” ościeniem i czym się da, w najlepszym wypadku spiningówką. Panie Piotrze nie ma złotego środka, szczególnie w obecnej sytuacji makro i mikro ekonomicznej Polski i jej mieszkańców i bądźmy szczerzy żaden strażnik tego odcinka tak do końca nie upilnuje. Myślę, że warto również wspomnieć o paru rzeczach dotyczących Sanu, a mianowicie okresach ochronnych. Sam Pan wie co się dzieje z „Pańskimi” selektami i tarlakami w lutym i to w majestacie prawa – dlaczego nie wprowadzić zasad zezwalających na łowienie, ale nie pozwalających na zabieranie ryb, przynajmniej od kwietnia. Przecież taki pstrąg jak zawiśnie raz, czy dwa razy na haku już nie będzie taki „głupi” przy kolejnym podejściu, „każdy” to wie. Później są wiosenne zmętnienia wody, a w pełni sezonu taki czterdziestak, pięćdziesiątak czy siedemdziesiątka (bo i takie ryby były w lutym zabierane, tylko o sylwetce prawie sznurówki) to już zupełnie inna śpiewka i zupełnie inny przeciwnik, o którym się już kilka razy przekonałem. Chciałem jeszcze przedstawić jak wygląda sprawa ryb innych niż łososiowate i lipienie na odcinku objętym projektem, mam tu na myśli przede wszystkim jamę w Zwierzyniu, poniżej elektrowni, a w szczególności stada pięknych okoni, które są świetnymi rybami sportowymi, ale przy okazji niemiłosiernie młócą wszystkie młodsze roczniki pstrąga i lipienia które są tam wpuszczane. Dla nieświadomych podaję, że złowienie (np. w sierpniu kilkunastu, czy kilkudziesięciu, w zależności od warunków) okoni na nimfę o wielkości od 20 – 35 cm nie jest żadnym problemem, a zdarzają się i większe sam tego doświadczyłem. Nie mam nic przeciwko okoniom, była to świetna alternatywa dla pstrągów i lipieni w czasie letnich upałów, ale zaznaczam że w projekcie jest łowisko ryb głównie łososiowatych i lipieni, że szczególnym uwzględnieniem ochrony tych ryb. Chciałbym, żeby ten „problem” był wzięty również pod uwagę w przyszłym regulaminie gospodarowania na tym łowisku. Kończąc ten elaborat chciałbym, aby Pan nie miał mi za złe, że być może niektóre treści w jakiś sposób są sprzeczne z Pańskim postrzeganiem sprawy, ale chcę jak najlepiej dla „mojego” i nie tylko mojego kochanego Sanu i żeby wzięto pod uwagę realia w dobrze pojętym interesie wszystkich, które zostały m.in. poruszone w treści. Pozdrawiam z wyrazami szacunku.
|