| |
Tworzenie łowisk o wyższym standarcie i wyższej cenie, przenosi koszty ich utrzymania na lepiej uposażonych.
Tym samym pula pieniędzy zebrana z opłat okręgowych jest wykorzystywana na pozostałej (mniejszej) powierzchni wód.
Co więcej z łowiska licencyjnego PZW, ryba bedzie sie przemieszczać w dół, poprawiając ogólnodostępne wody PZW.
Na przykładzie dolnego Dunajca widzimy przepiękną, pustą rzekę, na którą przyjadą amatorzy podziwiania krajobrazu - ale ilu ich jest - zapewniam niewielu.
Dopiero piekne widoki w połączeniu z emocjami wędkarskimi, które zapewniają żerujące lub nie (ale przynajmniej pływające ryby), ściągają chętnych z najdalszych zakątków Polski.
Gospodarując po staremu, 80 złotowymi opłatami okręgowymi, sprawimy że na ryby niebawem potrzeba będzie emigrować za granicę kraju.
Gdyby gospodarzom starczyło odwagi jesienią zeszłego roku, już mielibyśmy fantastyczne łowisko na górnym Sanie, a i niższe partie Sanu byłyby w lepszej kondycji.
By poświęcić tydzień na marne wędkowanie, które i tak pochłonie sporo gotówki (dojazd, noclegi, wyżywienie), lepiej pracować w tygodniu, gromadząc kasę na dwa dni prawdziwej wędkarskiej uczty.
Mniej stresu, koszty podobne, a ile frajdy i wypoczynku na świetnym łowisku.
Dopóki wędkarze będą traktować ryby w wodzie jak towar zgromadzony na półce, który za jednakową, niską opłatą należy rozszarpać, na zasadzie kto szybszy ten lepszy - w naszych wodach nie będzie ryb.
Ten projekt to szansa przymierzenia się do nieuniknionego w przyszłości modelu korzystanie z wód w naszym kraju.
Tak jest na świecie i tak będzie u nas, a każdy rok zwłoki to stracony bezpowrotnie czas.
|