| |
Jesli chcesz łowić od 6 do 10 to raczej powinieneś przyjechać dzień wcześnie, przenocować i o 6 nad wodą. Masz wtedy 3 warianty pobytu:
Wariant, który wcześniej opisałeś:
Sobota Łowisz od 6 rano i jak o 10 słońce przebije się przez mgły zaścielajace dno doliny Dunajca i lipienie zaczną intensywne żerowanie ty zostawiasz wode, która nagle na twoich oczach ozywa i twierdzisz, że będziesz chodził po Muzeum i przebijał się przez tłum turystów w Tatrach? A pomyśł, że jak domęczony po wycieczce dowleczesz się do wody i rozłożysz ponownie sprzęt zrobi sie juz ciemno...
Niedziela -z tratwy sie nie łowi - na tratwie się siedzi i zazdrosci tym, którzy stoją w wodzie i łowią. Widząc siódmy hol lipieni w ciągu kwadransa w Sromowcach zaczniesz nerwowo szukac jakiegoś lekarstwa na ból brzucha... Sam Przełom (tam sie nie łowi) troche Cie uspokoi ale ze Szczawnicy musisz wrócić autobusem po brykę do Sromowiec. Albo sam albo z Rodzinką. Ewentualny wariant - po spływie rodzinka idzie sama zwiedzać Szczawnicę (park, żródła mineralne, wyjazd na Palenicę kolejką...) a ty łowisz (albo w Sromowcach, albo w Szczawnicy.
Czarno widzę łowienie, różowo widzę rodzinną wycieczkę krajoznawczą na Podhale...
Wariant optymistyczny: Rodzinka w sobotę budzi Cie o 5 rano, robi Ci wcześniej kanapki i herbatę do termosa, jak wstaniesz podaje Ci kawe i sniadanie. Odwozi Cię nad dunajec we wskazane przez ciebie miejsce i jedzie do Zakopanego i w Tatry. około 18.30 Rodzinka podejmuje Cię we wskazanym przez Ciebie miejscu i dalej wariant rodzinno grilowy. Następnego dnia Rodzinka zostawia Cię we wskazanym miejscu nad woda, sama jedzie na spływ i zwiedzanie szczawnicy, przed wieczorem powracasz we wskazanym wcześniej miejscu na łono Rodziny i dalej wariant rodzinny...
Wariant realistyczny:
Jeden dzień robisz rodzinny i wycieczkowy, drugi typowo wedkarski a rodzinka traci pieniązki na licznych atrakcjach cukierniczo zabawowych w Zakopanem albo w Szczawnicy.
Przemyśl te warianty, żebys sie nie wpakował ...
|