| |
niestety, raczej będzie wariat trzeci, czyli wyjazd 2..3 rano z domu, dojazd na kwaterę, wyrzucenie bambetli i rodzin z bryki i na rybki..a dalej jak napisałem.
Muzeum ominąć niemogę (mimo bólu serca i skurczów żołądka) - obiecałem synalowi i teraz ciągnie mnie za słowo...na Doliną kościeliską zachorowała żona, za Succhę Horą - ja ....szalone to, ale tak chyba musi być, bo kumpel nie będzie mógł wieczorem pojechac ze mną...
czwart wariat to wyjazd bez qmpla w piątek na harende, gdzie on dowali się rano, wtedy wypad po niejakiego Marka Kota, w celu porwania go nad Dunajec..ok 10 powrót na Harendę...wieczorem znowu jazda do Dębna, w niedziele rano tysz ...zajob
sam nie wiem co lepsze
|