| |
Drugi raz zamieściłem już staranniej podane wyniki - bardziej czytelne, aczkolwiek już po otrzymaniu pełnych materiałów z Mistrzostw Świata w Hiszpanii, należało będzie podać punkty ujemne w klasyfikacji indywidualnej oraz miejsca naszych zawodników w poszczególnych turach.
W klasyfikacji drużynowej raczej bez sensacji - jedynie zaskoczyła nieco Belgia, która zdobyła srebrny medal.
Hiszpanie w końcówce finiszowali skutecznie po brązowy medal.
Fenomenem skuteczności jest dla mnie ekipa francuska, prowadzona przez świetnego fachowca Jacques Boyko już od szeregu lat nie schodzi z "pudła medalowego", zazwyczaj celując i trafiając w złoto.
Nie ma dla tej ekipy złych losowań, jest to stabilna, niemłoda drużyna, która potrafi się właściwie do mistrzostw przygotować.
Prawdą jest że idą za tym spore pieniądze, a rozpoznanie łowiska rozpoczyna się rok wcześniej.
Nasza ekipa nie była tłem tych mistrzostw - zawalczyła i to jest niezmiernie ważne.
W drugiej turze zajmując trzecie, medalowe miejsce - zagroziła najlepszym.
Z wstępnych rozmów z zawodnikami oraz analizy wyników, losowanie nie bylo dla nas łaskawe.
Wygranie przez Kazka Szymalę sektora w pierwszej turze, a póżniej trzy zera to dowód na szczególnie niekorzystny układ stanowisk w sektorach.
Mieszanina bardzo dobrych i bardzo zlych wyników to potwierdzenie tej tezy.
Siódme miejsce ekipy Polska to nieco poniżej oczekiwań, ale też nie wpadka.
Do szóstego miejsca toczy się niezwykle wyrównana i zażarta walka, niemal równorzędnych ekip - może poza Francją, która wyrażnie świeci w tym towarzystwie.
Włoch Stefano Cotugno, młody sympatyczny chłopak, z którym wiele godzin przedykutowaliśmy przy imadle z Łukaszem Ostafinem w roli fly- tayera, jest wielkim zapaleńcem wędkarstwa muchowego - to jego pasja i jego życie.
Z włoskiej ekipy raczej bym postawił na Donę, który już ma niezł kolekcję medali, ale tym razem liderem ekipy Włoch był Stefano.
Wcemistrz Świata - Bernard Marguet, którego zgłoszono jako rezerwowego pokazał że nie wiek decyduje o wyniku, lecz umiejętności i doświadczenie, które poparte dobrą kondycją fizyczną, pozwalają osiągnąć sukces.
Sympatyczny Jeff Courrier z ekipy USA, prowadzonej przez Władzia Trzebunię, został brązowym medalistom MŚ.
Pamiętam jego wzmagania ze mną w sektorze zakopiańskich mistrzostw Świata, które nie zaliczył do udanych.
Ale trzeba przyznać że brązowy medal dla zawodnika ekipy USA, jest z pewnością niespodzianką - praca polskiego trenera przyniosła rezultaty.
Mój polski indywidualny faworyt Antek Tondera nie zawiódł, walczył do końca o miejsce medalowe, a w efekcie zajęte miejsce w pierwszej dziesiątce Mistrzostw Świata to cenne osiągnęcie.
Relacjonując Mistrzostwa czułem niesamowitą mobilizację i chęć walki naszych zawodników.
Emocje i ból po przegranych turach emanowały z ich wypowiedzi, czułem że dali z siebie wszystko i czułem bezradną złość po wylosowaniu "pustynnych" stanowisk.
Znam to uczucie gdy dobrze przygotowany, chcesz się wykazać, a niestety nie ma na czym.
W tym roku, początkiem września Mistrzostwa Europy w Szkocji, do których trzeba się starannie przygotować i zawalczyć o medale.
A w przyszłym roku Mistrzostwa Świata u sąsiadów zza miedzy - Słowaków.
Rzeka Vah i Orava to bliskie nam łowiska i duże możliwości na końcowy sukces.
W 1999 roku zdobyliśmy tam brązowy medal drużynowo i ja dołożyłem swój srebrny indywidualnie.
Była walka, nie ma medalu, ale wszystko przed nami.
|