Odp: Na Wiśle tłukli...
: : nadesłane przez
Witek (postów: ) dnia 2003-05-23 20:39:45 z *.gdynia.cvx.ppp.tpnet.pl
"TAK! Ten Człowiek (duże C!) rozumie przyrodę, zdaje sobie sprawę ze swojego w niej miejsca w swiecie. Nie bawi się kosztem ryb. Potrafi zapanować nad rządzą adrenaliny... PRAWDZIWY WĘDKARZ"
tak możesz powiedzieć...
Ludzi którzy zawsze jeżdzą na ryby aby złowić komplet nazywam nieco inaczej... Widzę że do kompletomanii też można dorobić ideologię...
Jak natomiast można powiedzieć o kimś, kto hurtowo przerzuca kilka kompletów dziennie li tylko dla własnej przyjemności (no bo niby w jakim innym celu?)... i dorabia do tego ideologię?... Sam sobie odpowiedz....
Myślałem ze wedkuję się właśnie dla przyjemności... Przerzucam kilka kompletów dziennie, jeśli by można to nawet kilkanaście, frajdę sprawiają mi brania i zacinanie ryb. Jeszcze wiekszą ich uwalnianie. Mogę sobie z czystym sumieniem na to pozwolić bo wiem, że sposób w jaki to robię nie przynosi rybom wiekszych szkód.
Natomiast kilku sprawnych PRAWDZIWYCH WEDKARZY, nie daj Boże z dużą ilością wolnego czasu, w ciągu sezonu może uczynić z niewielkiej rzeki pustynię.
Trzeba to zobaczyć żeby zrozumieć... A kolega chyba jeszcze nie miał muchówki w ręku ?
Mimo ze moje poglądy w tym temacie w ciągu ostatniego roku mocno się zliberalizowały to ciągle widok wiklinowego kosza Salix Alba wzbudza we mnie obrzydzenie... Witek