Nie obraź się ale nawet najlepsze prawo (zasady) są g...... warte jeżeli nie ma realnych możliwości ich wegzekwowania. Poza tym nie uda się dokonać żadnych zmian w sposobie zagospodarowania rzek jeżeli nie zmieni się podejście nas samych do uprawianego przez nas hobby (sposobu spędzania wolnego czasu).
W większości wędkarzy musi się dokonać przemiana, zmiana sposobu myślenia i nastawienie do rzeki, ryb itp. (przeczytaj mój post w poprzednim twoim temacie, a bedziesz wiedział o co mi chodzi).
Nie obrażam się. Nie mam w zwyczaju

Natomiast "egzekwowanie prawa" jest wtórne do stosowania prawa. A prawo stosuja wszyscy, których dotyczy. Poza prawem jest jeszcze zdrowy rozsądek. Można zaryzykować twierdzenie, że ten, szeroko pojęty, rozsądek jest (powinien być) źródłem prawa.
Rpoblem z rozsądkiem właśnie i używaniem go w praktyce. Wyraża się to chocby powszechnym twierdzeniem, że wyławiamy ryby, "bo wolno", szukanie usprawiedliwienia w decyzjach "gospodarza", który "pozwala" dla zamaskowania własnego braku rozsądnego postępowania.
I z tą potrzeba zmiany mentalności i zmiany świadomości się zgadzam - o nich przecież piszę.
Nie ma sensu poddawanie się fatalizmowi. Skoro jest kiepsko to nie pozostaje nic innego jak "kombinowanie" nad tym jak postawić sprawy "na nogi". W warunkach jakie sa.
Lamenty i oczekiwania, że powstaną "towearzystwa", zmitologizowane po ponad półwieczu, a w międzyczasie "nicnierobienie", bo po co, jest źródłem problemów.
Z tegoż "nicnierobienia" wynika to, o czym jest w [pytaniu - popieranie nieracjonalnych sposobw myślenia, ideologicznych zaklęć itp.
Dobrze, że niektórzy podejmuja wysiłek rozpowszechniania racjonalności, zbieraja sie razem, żeby cos sensownego wprowadzać. A przynajmniej żeby mniej niszczyć.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
PS. Mam nadzieję, że spotkanie się udało
