|
Odp: Zawsze coś,czyli zarybienie palczakiem
: : nadesłane przez
Jerzy Kowalski (postów: ) dnia 2004-04-22 10:56:10 z 193.128.25.* |
|
Panie Maćku,
Też uważam, że byłoby to straszne i nie wykluczam, że jest. Choćby na przykładzie tych tęczaków, o których wspomniałem. I doświadczeń JJ, który nie wiedzieć czemu nie chce skorzystać z tych "dobrodziejstw" przeżywalności młodszych roczników w swoim łowisku.
Tempo wzrostu ryb w hodowli jest mi znane dobrze ale jest uwarunkowane dostępnością pokarmu, kontrolowanymi warunkami zapewnianymi przez hodowcę i zabiegami higienicznymi, reagowaniem na zagrożenia i uprzedzaniem ich, brakiem ubytków spowodowanych kłusownictwem , koparkami, powodziami. To również zależy od sposobu gospodarowania - zapewne zna Pan funkcjonowanie ośrodka w Foluszu "przed" Piotrkiem Koniecznym i "za" Piotrka Koniecznego. Proszę również wziąć pod uwagę, że w hodowli rosną przez kilka lat ryby, które są do tego środowiska przystosowane, a nie do środowiska rzeki czy jeziora. W warunkach naturalnych po zarybieniu muszą błyskawicznie przystosowac się do szukania schronienia i pobierania pokarmu w otoczeniu zupełnie im obcym i nieznanym. Rozumiem instynkt ale my widzimy i zachwycamy się tymi rybami, które szybko przystosowały się. Nie dostrzegamy zupełnie tych, którym to przystosowanie nie udało się. Ani tych, które w ciągu średnio trzech (2-4) lat (tak, trzech - bo rosnąc 5-7 cm/rok w warunkach naturalnych, jak to ma miejsce w naszych wodach, od 5-15 cm do 30 cm urosną w takim czasie - o tym również pisał JJ i to w odniesieniu do tęczaków: "Chcąc mieć "ładniejsze" tęczaki, trzeba na ich wychowanie w rzece trzy do pięciu lat, a rosną one tam wolniej niż potokowce." czyli potokowce 2-4 lat).
Pisząc o przeżywalności mam na myśli "efektywną" przeżywalność czyli tę, która cieszy wędkarzy. Ryby złowione przez kłusowników tę wartość obniżają.
Wolałbym się mylić i byłbym wdzięczny za podanie źródła, w którym mógłbym znaleźć dane o tak wysokiej przeżywalności narybku w intensywnie eksploatowanych, ogólnie dostępnych łowiskach, a najlepiej w samej Wiśle. Dostępne mnie dane z literatury nie pozwalają na taki optymizm jaki Pan prezentuje.
Na koniec - co do rozróżniania stadiów rozwojowych ryb - proponuję abyśmy wymienili sie wizyówkami bo takie sugestie nie mnie ośmieszają, chociaż Pan próbuje. Moja wizytówka jest na NaMuche.pl -
http://www.namuche.com/autor.php?authorid=23&sid=633f0883c836c3bfb1a23d6f0334a575
Serdecznie i przyjaźnie pozdrawiam
Jerzy Kowalski
|
|
[Powrót do
Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem] |
|
|
|
|
Nadawca
|
Data |
|
Odp: Zawsze coś,czyli zarybienie palczakiem [5]
|
|
22.04 20:29 |
|
Odp: Zawsze coś,czyli zarybienie palczakiem [4]
|
|
26.04 13:04 |
|
Odp: Zawsze coś,czyli zarybienie palczakiem [1]
|
|
26.04 15:17 |
|
Odp: Zawsze coś,czyli zarybienie palczakiem [0]
|
|
26.04 16:02 |
|
Odp: Zawsze coś,czyli zarybienie palczakiem [1]
|
|
26.04 15:43 |
|
Odp: Zawsze coś,czyli zarybienie palczakiem [0]
|
|
26.04 16:06 |
|
|
|
|