f l y f i s h i n g . p l 2024.11.22
home | artykuły | forum | komis | galerie | katalog much | baza | guestbook | inne | sklep | szukaj
FORUM  WĘDKARSTWA  MUCHOWEGO
Email: Hasło:
Zaloguj automatycznie przy każdej wizycie:
Jeśli jeszcze się nie zarejestrowałeś: Załóż konto

Ostani post! Temat: Odp: ...Czy są jakieś materiały?. Autor: S. Cios. Czas 2024-11-22 07:30:49.


poprzednia wiadomosc Odp: Zawsze coś,czyli zarybienie palczakiem : : nadesłane przez Jerzy Kowalski (postów: ) dnia 2004-04-26 13:04:08 z 193.128.25.*
  Panie Macieju,

Przykłady, które Pan podał świadczyć mogą tylko o tym, że nie wszędzie, gdzie jest woda tam muszą być ryby. O tym cały czas piszę, bo mądrzy, doświadczeni ibogaci Amerykanie ( a za nimi inni) wielki wysiłek wkładają właśnie w stwarzanie rybom warunków życia, wzrostu i rozwoju. Jeżeli tego się nie zrobi to niezależnie od zarybieńwoda będzie "pusta". Tworzenie warunków życia dla rozwoju rodzimych (tych pewnie u nas nie ma) lub dzikich populacji sprzyja również wzrostowi i bytowaniu ryb z wylęgarni, które nieraz muszą przeżyć lata w rzece zanim je złowimy.

Nie traktuję ryb wpuszczanych jako "gorszych" - w końcu to ja napisałem w pierwszym artykule o C&R na NaMuche.pl, że w Polsce łowimy na łowiskach "put and take" w rodzaju "put-grow and take". Sugeruję wręcz, że taniej wychodzi zarybianie rybami dorosłymi tylko "dozowanymi" umiejętnie, a nie dwa razy czy raz do roku. Wtedy, uzupełniając "ubytki" co tydzień lub dwa będzie można utrzymywać atrakcyjność wody na równym poziomie w ciągu całego roku. Tylko do tego trzeba mieć kontrolę nad eksploatacją. I pieniądze z zezwoleń, adekwatnych do nakładów i odłowów, a nie symboliczną "zrzutkę" jak teraz. Znam doskonale łowiska w wielu krajach świata i nie jestem żadnym "ortodoksem", jak mnie tu niektórzy próbują przedstawić. Uważam natomiast, że uzyskiwanie ryb naturalnych z tarła w rzekach jest dla nas niewątpliwą "korzyścią", bo za wszystkie inne musimy zapłacić. I to słono. Nie mówic już o naszym obowiązku dzierżawcy wód publicznych. Jak dotąd uzyskaliśmy taki efekt, że jeżeli zaprzestalibyśmy zarybień to zapewne pstrągów w odach by nie było. Można mówić, że to wina jakichś "onych" ale i my mamy w tym swój znaczny udział. Albo będziemy próbowali odwrócić tę degenerację albo pozostaniemy po prostu "mięsiarzami".

Wracając do zarybień, o których dyskutujemy. Gdyby w Wiśle za 1, 2 3,4 lata (niech Pan wybierze, to nieistotne) z 50 000 sztuk narybku wędkarze wyłowili 10 000 dorosłych pstrągów (jak niektórzy chcą - 20 % efektywnej przeżywalności) to zakładając, że żłyby one na 50 ha tej rzeki czyli ok. 20 km "bieżacych") to mielibyśmy 200 dorosłych pstrągów na hektar (średnio) wyłowionych przez wędkarzy, czyli musiałoby tam być ich ze 300/ha, czyli ok. 100 kg na hektarze wody. Nie licząc młodszych i starszych form oraz ryb innych gatunków. Niech Pan zapyuta swoich fachowców jeszcze raz, czy znają wodę o takiej produktywności. Myślę, że łowił Pan w takich wodach - to pstrąg na pstrągu. Nawet hipotetyczna przeżwalność tej formy w 10% daje niewiarygodne wyniki.

Mówmy przy tym o przeżywalności "efektywnej" tj. liczbie pstrągów wyłowionych przez wędkarzy w zamian za poniesione nakłady w postaci nawet samego zarybienia.

Sedecznie pozdrawiam

Jerzy Kowalski
  [Powrót do Forum] [Odpowiedz] [Odpowiedz z cytatem]    
 
Nadawca
Data
  Odp: Zawsze coś,czyli zarybienie palczakiem [1] 26.04 15:17
  Odp: Zawsze coś,czyli zarybienie palczakiem [0] 26.04 16:02
  Odp: Zawsze coś,czyli zarybienie palczakiem [1] 26.04 15:43
  Odp: Zawsze coś,czyli zarybienie palczakiem [0] 26.04 16:06
       


Copyright © flyfishing.pl 2002
wykonanie focus